Meritum
Komentarz prezesa



     Zdecydowana większość lekarzy pracuje bardzo rzetelnie i z dużym zaangażowaniem. Przeciążenie pracą i obowiązkami jest jednak wszechobecne, a wypalenie zawodowe pojawia się już u coraz młodszej grupy wiekowej naszego środowiska. Niektóre statystyki podają wręcz wprost, że problem ten jest większy u lekarzy na początku drogi zawodowej niż u doświadczonych koleżanek i kolegów. Nasz system opieki zdrowotnej jest ogólnie bardzo nieefektywny. Wiemy nie od dziś, że w Polsce brakuje lekarzy – ale tylko w publicznym systemie ochrony zdrowia.
     Praca na NFZ jest z zasady mniej atrakcyjna z powodu nieskończonej biurokracji, braku wystarczającej liczby personelu pomocniczego, konieczności dyżurowania, pracy w nocy i święta, gorszego finansowania. Chirurg na oddziale zarabia mniej niż lekarz w poradni. Mamy bardzo dużo specjalizacji lekarskich – obecnie ponad 90 + 9 lekarsko- -dentystycznych.
     W systemie ochrony zdrowia pojawiają się, co rusz, nowe problemy i wyzwania, a stare pozostają nierozwiązane:
     – niekorzystne zmiany w PKD – deprecjonujące pozycję lekarza,
     – przeciągające się oczekiwanie na urealnienie zmian wycen świadczeń dla lekarzy dentystów pracujących w ramach kontraktów z NFZ,
     – w dalszym ciągu konieczność określania stopnia refundacji leków – brak automatyzacji procesu,
     – nieaktualne w odniesieniu do otaczającej rzeczywistości, ale ciągle obowiązujące przepisy związane z pandemią COVID 19,
     – nieuregulowane sprawy z nowo powstałymi uczelniami kształcącymi lekarzy i lekarzy dentystów,
     – przyzwolenie na obrażanie i hejt wobec lekarzy w sieci i przestrzeni publicznej,
    – bardzo ostre przepisy karne za błędy i zdarzenia medyczne.
    To wierzchołek zagadnień. Pomimo faktu, że statystyki liczby lekarzy wyglądają bardziej optymistycznie, problemem pozostaje jednak kwestia kształcenia i dużej liczby bardzo wąskich specjalizacji lekarskich. Nie pomaga także skumulowanie lekarzy w dużych aglomeracjach i dużych ośrodkach. Brakuje chirurgów, internistów, ginekologów i położników, lekarzy rodzinnych i psychiatrów. Niedobory widać najbardziej wśród tzw. specjalizacji kluczowych dla funkcjonowania systemu ochrony zdrowia.
    Lekarze w poradniach pracują w permanentnym pośpiechu, nie mają czasu dla pacjentów. Duża część lekarzy „schodzi” w ramach etatu z oddziału do poradni. To dodatkowe, często nie gratyfikowane obowiązki; praca na oddziale musi być wykonana tak czy inaczej. Po zakończeniu pracy w poradni, lekarze wracają na oddział, aby dokończyć rozpoczęte zadania.
    Część lekarzy zgadza się na takie warunki, a część szuka dla siebie lepszej oferty, często w sektorze prywatnym. Skutkuje to tym, że lekarzy w szpitalach jest za mało, a ci, którzy pozostali, są przeciążeni pracą. Na kontraktach sytuacja nie jest wcale lepsza, bo często honoraria i uposażenia są wprost zależne od liczby przyjętych pacjentów czy wykonanych procedur. Do tego dochodzi współdzielenie gabinetów, pośpiech i koło systemu się zamyka.
    Aby skutecznie walczyć o poprawę warunków naszej pracy, odbudować na nowo prestiż zawodu lekarza, przywrócić do niego zaufanie, potrzebna jest konsolidacja środowiska i spójna, konsekwentna linia działań. Potrzebna jest długofalowa koncepcja oraz plan rozwiązania problemów i bolączek. Nie wystarczy bieżące gaszenie pożarów i reakcja na zaproponowane rozwiązania. Potrzeba spójnej koncepcji i idei. Planu wyprzedzającego. Inaczej jako środowisko lekarskie gramy w grę, której wodzirejami są polityczni decydenci. Na ich warunkach i zasadach. Ale do tego potrzebne jest silne i mądre przywództwo zwłaszcza w samorządzie lekarskim.
    Utrzymywanie stanu kryzysu, niepewności i konfliktu oraz podziału świadczy o niezrozumieniu roli leadership’u. Akurat w tym wypadku divide et impera osłabia siłę całego środowiska.

    Przypominam o bezpłatnej opiece prawnej dla naszych lekarzy – dotyczy ona wielu aspektów naszego życia zawodowego i prywatnego. Wzmocniliśmy również system dofinansowywania szkoleń, kursów, eventów naukowych, subskrybcji materiałów naukowych. Po zlikwidowaniu przez Naczelną Izbę Lekarską ogólnokrajowego systemu stypendialnego wdrożyliśmy nasz lokalny, okręgowy system stypendialny. Zachęcam do korzystania – cały czas zwiększamy nakład środków finansowych na tę formę wsparcia lekarzy.
     Proszę również wszystkich Państwa o zgłaszanie naszych koleżanek i kolegów, którzy są w szczególnej potrzebie czy trudnej sytuacji. Wzmocniliśmy również system pomocy i zapomóg dla osób potrzebujących. Pamiętajmy o nich. Zwracajmy uwagę na to, co się dzieje wokół nas. Potrzebna jest jednak konkretna informacja i zgłoszenie o takiej konieczności. 1


     Podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Życia i Zdrowia Polaków 4 lutego 2025 r. oraz na posiedzeniu Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej 5 lutego 2025 r. miały miejsce skandaliczne wypowiedzi pod adresem lekarzy w związku z przyjęciem przez Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii (PTAiIT) oraz Zarząd Główny Towarzystwa Internistów Polskich (TIP) stanowiska dotyczącego zapobiegania terapii daremnej. Zarzucono tam lekarzom eutanazję, czerpanie z niej korzyści oraz porównano nas do śmierci w białym kitlu. Nie jestem ekspertem w dziedzinie terapii daremnej jednak argumenty, sposób i język użyty do przedstawienia tematu członkom tego tzw. zespołu jest skandaliczny. Posłowie Konfederacji znani są ze swoich kontrowersyjnych spiskowych teorii dotyczących polityki oraz medycyny ze szczególnym uwzględnieniem teorii antyszczepionkowych. Nie można im zabronić wiary w to, w co chcą wierzyć, ale nie mają prawa oczerniać i bezpodstawnie podważać zaufania do lekarzy jako grupy zawodowej, gdyż zaufanie w procesie leczenia jest niezbędne.
     Podczas posiedzenia negowano istnienie ekspertów w temacie medycyny jednocześnie uznano, że ich eksperci np. lekarz psychiatra jest „prawdziwym” ekspertem. Swoją drogą to przykre, że są lekarze, którzy mimo wiedzy medycznej, którą powinni posiadać wypowiadają się w sposób świadczący o braku znajomości tematu jednocześnie występując w roli eksperta. Mam nadzieje, że sytuacja z posiedzenia tego zespołu nie pozostanie bez reakcji ze strony NIL i innych odpowiednich instytucji.
     Wydawałoby się, że w XXI wieku przy obecnym rozwoju technologii i bezproblemowemu, dzięki internetowi, dostępowi do informacji wiedza ogólna społeczeństwa powinna rosnąć. Tymczasem mam wrażenie, że jest odwrotnie. Czytając w mediach społecznościowych czy portalach internetowych treści dotyczące medycyny, ale także innych tematów, włos jeży się na głowie. Dla wielu ludzi wypowiedzi anonimowych i często wirtualnych tzw. ekspertów, którzy za swoje słowa nie biorą żadnej odpowiedzialności, są bardziej wiarygodne, niż wypowiedzi osób będących uznawanymi ekspertami w swojej dziedzinie w tzw. realu. Prawdziwi eksperci firmują swoje wypowiedzi własnym nazwiskiem czy stanowiskiem, które pełnią i nie mogą pozwolić sobie na mówienie czy pisanie treści niezgodnych z prawdą i ich wiedzą, gdyż na co dzień poddawani są ocenie środowiska z dziedziny, którą się zajmują.
     Część tzw. fake newsów jest tworzona z premedytacją i ma za zadanie osiągnięcie zamierzonego celu, którym jest dyskredytacja konkretnej osoby, grupy ludzi, instytucji lub organizacji. Część natomiast powstaje na skutek braku rzetelnej wiedzy w danym temacie lub na skutek wymyślania często wydumanych teorii spiskowych w celu zaistnienia na danym forum społecznościowym.
     To właśnie w mediach społecznościowych mnożą się teorie antyszczepionkowe czego pokłosiem jest spadek wyszczepialności polskiego społeczeństwa i wzrost zachorowalności na choroby zakaźne. Ciągle można przeczytać o „Big Farmie” i sugestiach, że lekarze siedzą w kieszeni firm farmaceutycznych i dbają o ich interes bardziej, niż o zdrowie pacjentów. Ciągle też pojawiają się zarzuty jakie to niebotyczne pieniądze lekarze zarobili na pandemii COVID 19. Cudowne preparaty ziołowe i witaminowe mnożą się jak grzyby po deszczu i leczą wszystko i zawsze za „rozsądne” pieniądze, bo akurat jest promocja, która kończy się za 24 godziny. Co prawda za 24 godziny dalej jest promocja, ale tylko na następne 24 h.
     Do czasu rozpoczęcia przeze mnie korzystania z mediów społecznościowych byłem szczęśliwszy, bo nie zdawałem sobie sprawy ze skali i rozmiarów niewiedzy oraz myślenia magicznego ludzi z nich korzystających.
     Głosy rozsądku w tych mediach są nieliczne, co można tłumaczyć tym, że osoby znające temat nie zabierają głosu w dyskusjach, gdyż zwyczajnie szkoda im czasu na tłumaczenia, które nie zostaną wysłuchane i przyjęte do wiadomości ze zrozumieniem.
     Jeśli do lekarza trafi taki „wyedukowany” przez internet pacjent bywa, że ciężko jest „odkręcić” jego wiedzę i wyegzekwować stosowanie się do zaleceń. Wtedy efekty leczenia nie są zadowalające.
    Myślę jednak, że nie wolno się zniechęcać i trzeba po prostu robić swoje, gdyż w porównaniu w rywalizacji z technologią i AI, wciąż jeszcze mamy jedną przewagę to tzw. czynnik ludzki i jeśli będziemy go właściwie używać, to jesteśmy w stanie pokonać swoją wiedzą i doświadczeniem internetowe stereotypy i przekonać przekonanych.


    Ustawa o izbach lekarskich z 17 maja 1989 roku była sukcesem samym w sobie. Realizowała co najmniej dwa postulaty. Pierwszy: powrotu do przedwojennej eleganckiej instytucji, w której dżentelmeni medycyny decydować mieli o kierunkach rozwoju zawodowego i odpowiedzialności dyscyplinarnej lekarzy i lekarzy dentystów. Drugi: wpływu na debatę dotyczącą zdrowia publicznego, wynikającego z mandatu zaufania społecznego, misji etycznej i niekoniunkturalnej troski o pacjenta, którego dobro jest najwyższym nakazem. Idea cudna, ale z wykonaniem bywało już rożnie.
    Od lat nie ma zgody na fokusowe badania, które sondowałyby informacje na temat czytelnictwa Gazety Lekarskiej. Potencjalna ankieta powinna oczywiście dotykać szerszych zagadnień, podprogowo sprawdzając w profesjonalnie wylosowanej i reprezentatywnej grupie, nastroje związane z obligatoryjnym udziałem w zawodowej organizacji. Intuicja podpowiada, że pozytywny odbiór naszej prasy (i domyślnie izb lekarskich) systematycznie spada, a w jego miejsce wnikają dynamiczne media społecznościowe, których skrolowanie zatrzymuje pod powiekami, co najwyżej, hasła zawarte w tytule i lidzie (wstępie). Ale środki dobre do piarowego chwalipięctwa i błyskawicznej komunikacji, nie pasują w mojej ocenie do prowadzenia debaty. Wymiana myśli, a co za tym idzie budowa programów ukierunkowanych na porządkowanie lekarskich spraw z każdym rokiem ubożeje. Ucieczka od aktywności powodowana permanentnym brakiem czasu, doprowadziła do stanu, w którym zaczynamy się autocenzurować i wytyczać ścieżki skrócone, zamiast utwardzać drogi do jasno określonych celów. I tak oto coraz bardziej skutecznie deprecjonujemy podstawowe postulaty, które legły u podstaw samorządu lekarskiego. Rozmieniamy się na drobne, inwestujemy w mury, zbyt chętnie bierzemy udział w grach personalnych i emocjonalnie uprawiamy politykę polaryzacji, zamiast pluraryzacji. Nie potrafimy już nawet pokłócić się w eleganckim stylu, a profesorska muszka z przedwojennej fotografii zamienia się w muszkę i szczerbinkę, którymi wyznaczamy cel strzału we własne kolano.
    Pracując w poprzedniej kadencji Krajowej Komisji Wyborczej proponowałem wybory prezesów i rzeczników odpowiedzialności zawodowej w głosowaniu powszechnym lekarzy i lekarzy dentystów. Moim zamiarem była mobilizacja wokół nazwiska lidera. Myślałem wówczas, że zamiana mandatu elektorskiego na bezpośredni, wzmocni władzę wykonawczą, ale jednocześnie pozwoli na rzeczywiste utożsamianie się z szefem występującym na zewnątrz. Z drugiej strony tak wybrany prezes miałby silniejszą pozycję negocjacyjną. Minęło zaledwie kilka lat i świetnie zapowiadający się w moim mniemaniu pomysł, pokrywają rysy wątpliwości, głównie związanych z instrumentami kontroli. Okazuje się bowiem, że zarówno w dużej polityce, jak i w małej izbie, władza może uderzyć do głowy. Cóż wtedy robić, gdy autonomia decyzji strategicznych zamienia się w hegemonię jedynie słusznych poglądów i manipulację komunikatami prasowymi? Z doświadczenia ogólnoświatowego wiemy już przecież, że demokracja jest zbyt słabym bezpiecznikiem, gdy do głosu dochodzą klany, koterie, układy i startupy.
     Przed nami rok wyborczy. Gdyby miał o nim powstać dramat, nosiłby tytuł: Kto się boi głosowania elektronicznego? Odpowiedź na jaką stawiam to: wszyscy. Dlaczego? Bo to największe badanie fokusowe samorządu od trzech i pół dekady. Dostępne narzędzia nie pozwolą na wymówki. Brak oddanego głosu będzie przesądzał o braku zainteresowania działalnością izb. Poprzeczki frekwencji powinny być zatem zawieszone bardzo wysoko, a kampania informacyjna wręcz masowa.
    Przygotowując się do pisania felietonów przeglądam papierową prasę w poszukiwaniu inspiracji. Dzisiejszy tekst powstał pod wpływem wywiadu z holenderską historyczką, Josine Blok, która zajmuje się wyborami w drodze losowania w starożytnych Atenach. W greckich polis obowiązywał system mieszany, a losowanie było uzupełnieniem tradycyjnych form wyborczych. Metoda łączyła myślenie horyzontalne i wertykalne, wzmacniając działania na rzecz jasno określonych celów.
    Ciekawe, jak zmieniłby się samorząd, gdybyśmy spośród wszystkich, równie kompetentnych lekarzy i lekarzy dentystów, wylosowali członków rad, a prezesów wskazali w głosowaniu powszechnym? Taki głos na los!


    W ostatnim czasie dużo mówi się o kondycji lekarskiego samorządu zawodowego oraz sposobie zarządzania Naczelną Izbą Lekarską (NIL).
    Powszechnie wiadomo, że sposób sprawowania władzy, przez dzierżących jej stery w strukturach NIL, poddawany jest krytyce przez część okręgowych izb lekarskich (w gronie tym znajduje się także Kujawsko- -Pomorska Okręgowa Izba Lekarska).
    Nie opisując szczegółowo przyczyn krytycznej oceny działalności władz NIL (bo niniejszy tekst, to nie miejsce na tego typu analizy), należy wskazać, że pokłosiem braku zgody na sposób zarządzania lekarskim samorządem zawodowym były wnioski o odwołanie Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL).
     Na wstępie należy zaznaczyć jedną, dla dalszych rozważań, wręcz – podstawową kwestię: złożenie wniosku o odwołanie Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej stanowi działanie przewidziane przez przepisy prawa. Jest rzeczą oczywistą – przynajmniej w ustroju demokratycznym – że osoba wybrana na określone stanowisko, może zostać z funkcji tej odwołana – oczywiście przy spełnieniu opisanych prawem wymogów. Jedną z zasad demokratycznego i praworządnego ustroju jest prawo kontroli działalności osób, wybranych do pełnienia określonych funkcji. Jednym z narzędzi takiej kontroli jest właśnie wniosek o odwołanie.
    Nie wydają się zatem uzasadnione głosy, mówiące, że wniosek o odwołanie Prezesa NRL oznacza jedynie narażanie Naczelnej Izby Lekarskiej (a więc de facto wszystkich lekarzy i lekarzy dentystów) na poniesienie kosztów, związanych z organizacją Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Lekarzy, że przecież i tak nie ma szans na przegłosowanie wniosku przez Zjazd, że przed chwilą (maj 2024 r.) odbył się Zjazd Nadzwyczajny a za chwilę (wiosna 2026 r.) odbędzie się i tak Zjazd wyborczy. Powyższe opinie nie biorą pod uwagę podstawowej okoliczności – demokracja zawsze kosztuje, a realizacji demokratycznego prawa kontroli działalności osób wybranych do pełnienia określonych funkcji (a więc obdarzonych szczególnym zaufaniem) nie można zawiesić z uwagi na to, że przecież za rok i tak będzie można dać wyraz swojemu niezadowoleniu poprzez udział w wyborach, przeprowadzanych w zwykłym, cyklicznym trybie.
    Jeśli zgadzamy się na demokratyczny sposób funkcjonowania, wówczas musimy przyjąć, że zasady demokracji działają 24h/ dobę, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku. Przekładając powyższą dygresję na realia opisywanego zagadnienia – nie możemy przyjąć, że prawo do złożenia wniosku o odwołanie Prezesa NRL nie przysługuje, jeśli np. przekroczony został czas połowy kadencji aktualnych władz Naczelnej Izby Lekarskiej.

    W listopadzie poprzedniego roku, jeden z Delegatów na Krajowy Zjazd Lekarzy złożył do Krajowej Komisji Wyborczej (podmiot, znajdujący się w szeroko rozumianych strukturach Naczelnej Izby Lekarskiej, lecz nie będący jej organem) wniosek o odwołanie Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej. Wniosek ten uznany został przez Krajową Komisję Wyborczą za niespełniający wymogów prawnych – uznano, że jeden delegat nie posiadał uprawnienia do wystąpienia z inicjatywą odwołania Prezesa NRL – choć zapis obowiązującego wówczas Regulaminu wyborczego stanowił, że wniosek o odwołanie może złożyć: członek zgromadzenia wyborczego, które dokonało wyboru, w stosunku do wybranego przez nie członka tego zgromadzenia (§ 32 ust. 3 pkt 1). Tak czy inaczej, sprawę – jak się później okazało: na pewien czas – zamknięto.
    W następnej kolejności, wnioski o odwołanie Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej zostały złożone poprzez uchwały szeregu okręgowych rad lekarskich. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, co najmniej 1/3 ogólnej liczby okręgowych rad lekarskich (tj. 8) może skutecznie złożyć wniosek o odwołanie Prezesa NRL. Tak właśnie się stało. Początkowo dziewięć, finalnie zaś, osiem rad okręgowych przesłało do Krajowej Komisji Wyborczej wnioski o odwołanie Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej. I tutaj czas się zatrzymał. Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy (przynajmniej do dnia tworzenia niniejszego tekstu) nie został zwołany. Wnioski o odwołanie Prezesa NRL znajdują się w dyspozycji Krajowej Komisji Wyborczej. Czas biegnie. Zjazdu nie ma. A nad wszystkim czuwa Regulamin. A nawet dwa Regulaminy.

    Nie wnikając w motywy, którymi kieruje się Krajowa Komisja Wyborcza – nie są one znane autorowi niniejszego tekstu, a spekulacji warto unikać – należy przedstawić zwięźle stan idealny, czyli opisany przepisami Regulaminu wyborczego, który nie został przecież narzucony z zewnątrz, lecz przyjęty przez podstawowy organ NIL jakim jest Krajowy Zjazd Lekarzy.
    Użyte wcześniej sformułowanie: „dwa Regulaminy” nie było dziełem przypadku. Nie wdając się w szczegółowe (i tym samym prawdopodobnie mało czytelne) analizy zmiany Regulaminu wyborczego, należy poprzestać na wskazaniu, że procedurę odwołania (m.in.) Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej aktualnie opisuje Regulamin wyborów do organów i w organach izb lekarskich oraz tryb odwołania członków tych organów – przyjęty Uchwałą Nr 2 przez Nadzwyczajny XVI Krajowy Zjazd Lekarzy w dniu 17 maja 2024 r. który wszedł w życie z dniem 1 stycznia 2025 r. Wcześniej, czyli do dnia 31 grudnia 2024 r. obowiązywał w opisywanym zakresie Regulamin wyborów do organów izb lekarskich, na stanowiska w organach i trybu odwoływania członków tych organów i osób zajmujących stanowiska w tych organach oraz wyborów komisji wyborczych – przyjęty Uchwałą Nr 12 X Krajowego Zjazdu Lekarzy z dnia 29 stycznia 2010 r.
    Zanim jednak wskażemy na odpowiednie zapisy Regulaminu, warto zaznaczyć, że ustawa z dnia 2 grudnia 2009 r. o izbach lekarskich w art. 37 ust. 4 przewiduje zwołanie Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Lekarzy – przy spełnieniu określonych wymogów – i co za tym idzie, zakłada uprawnienie do złożenia wniosku o jego zwołanie.
    Zgodnie z zapisem art. 37 ust. 4 ustawy o izbach lekarskich Naczelna Rada Lekarska zwołuje Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy z własnej inicjatywy, na wniosek Naczelnej Komisji Rewizyjnej oraz na wniosek co najmniej 1/3 okręgowych rad lekarskich. Przywołane powyżej regulacje wskazują również, że Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy powinien zostać zwołany nie później, niż w ciągu trzech miesięcy od dnia wpływu wniosku o jego zwołanie. Zakres obrad, a tym samym zakres stosownych rozstrzygnięć, nie może wykraczać poza katalog spraw, dla których rozstrzygnięcia Nadzwyczajny Zjazd Lekarzy został zwołany. Kategoryzacja ta nie może zostać wyłączona lub rozszerzona na mocy uchwały dopuszczającej czy konwalidującej, podjętej na samym zjeździe (patrz. J. Berezowski, P. Malinowski [w:] J. Berezowski, P. Malinowski, Ustawa o izbach lekarskich. Komentarz, Warszawa 2013, art. 37.).
    Kwestia procedowania wniosku o odwołanie – także ze stanowiska Prezesa NRL – opisana jest aktualnie Regulaminem wyborczym z 17 maja 2024 r.
    Zgodnie z zapisami Regulaminu – Uprawnienie do złożenia wniosku o odwołanie przysługuje:
    Naczelnej Radzie Lekarskiej, Naczelnej Komisji Rewizyjnej lub co najmniej 1/3 okręgowych rad lekarskich w stosunku do organów Naczelnej Izby Lekarskiej, członków organów Naczelnej Izby Lekarskiej, Prezesa, Naczelnego Rzecznika, zastępców Naczelnego Rzecznika w trybie określonym w art. 37 ust. 4 i 5 ustawy (o izbach lekarskich – przyp. Aut.) – § 29 ust. 3 pkt 5 Regulaminu.
    Wniosek, należy złożyć do właściwej komisji wyborczej w formie pisemnej wraz z uzasadnieniem. W przypadku wniosku składanego przez okręgowe rady lekarskie, wniosek winien posiadać formę uchwały wraz z uzasadnieniem oraz załączoną listą obecności (§ 29 ust. 5 Regulaminu).
     Komisja wyborcza pozostawia bez dalszego biegu wniosek wniesiony przez podmiot do tego nieuprawniony lub wniosek niespełniający wymagań formalnych. O pozostawieniu wniosku bez dalszego biegu informuje się wnioskodawcę wraz z uzasadnieniem decyzji (§ 29 ust. 6 Regulaminu). Jeżeli wniosek o odwołanie był składany do Krajowej Komisji Wyborczej, od jej decyzji o pozostawieniu wniosku bez dalszego biegu wnioskodawcy przysługuje prawo złożenia wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy do tej Komisji. Krajowa Komisja Wyborcza rozpatruje odwołanie lub wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy w terminie 14 dni podczas posiedzenia (§ 29 ust. 7 Regulaminu).
    Kopię wniosku o odwołanie wraz z uzasadnieniem właściwa komisja wyborcza przekazuje niezwłocznie – nie później niż w terminie 7 dni od dnia wpływu takiego wniosku – organowi izby lekarskiej, członkom organu lub osobie, której wniosek dotyczy (§ 29 ust. 8 Regulaminu).

    Podsumowując, należy wskazać, że opisane powyżej zapisy Regulaminu wyborczego nie przyznają Krajowej Komisji Wyborczej uprawnienia do merytorycznego rozstrzygania otrzymanych wniosków o odwołanie Prezesa NRL. Komisja Wyborcza zobligowana jest zbadać poprawność formalną samego wniosku. W przypadku wniosku o odwołanie Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, złożonego przez okręgową radę lekarską, Komisja analizuje czy wniosek posiada formę uchwały, czy posiada uzasadnienie (przy czym KKW nie odnosi się do treści samego uzasadnienia) oraz czy została załączona lista obecności. Dodatkowo, Komisja jest władna stwierdzić czy wniosek o odwołanie Prezesa NRL złożony został przez wymaganą stosownymi przepisami minimalną liczbę okręgowych rad lekarskich. Tylko tyle i aż tyle.
    Rola Krajowej Komisji Wyborczej sprowadza się w omawianym zakresie do przeprowadzenia tzw. kontroli formalnej wniosków o odwołanie. Po dokonaniu formalnej – i wyłącznie formalnej – analizy otrzymanych wniosków, sprawie powinien zostać nadany przewidziany przepisami prawa bieg, a Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy zwołany – z zachowaniem terminu, wskazanego w art. 37 ust. 4 ustawy o izbach lekarskich (tj. 3 miesiące od dnia wpływu wniosku). Nie ma tutaj miejsca na „regulaminową szermierkę”. Prawo należy stosować zawsze ściśle według jego zapisów. „To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem” (Michaił Bułhakow, „Mistrz i Małgorzata”).


    Relacja lekarz-pacjent odzwierciedla ewolucję medycyny i społeczeństwa. Od premodernistycznej ufności, przez modernistyczny dialog, po postmodernistyczny klientyzm – każdy z etapów wniósł unikalne wartości i wyzwania. Przyszłość tej relacji zależy od umiejętnego połączenia tradycji z nowoczesnością oraz nauki z empatią. Tylko w ten sposób możliwe będzie zbudowanie modelu opieki zdrowotnej, który sprosta wymaganiom współczesności, jednocześnie zachowując głęboko humanistyczny wymiar medycyny
    Relacja między lekarzem a pacjentem jest jednym z fundamentalnych aspektów praktyki medycznej, która wykracza daleko poza sferę technicznych procedur. To związek, w którym spotykają się potrzeby, oczekiwania i wrażliwość osoby leczonej z wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami osoby leczącej. Relacja ta tworzy się w specyficznym kontekście kulturowym, społecznym i filozoficznym, a na przestrzeni dziejów przeszła znaczące przemiany. Zmiany te można opisać w ramach trzech głównych paradygmatów: premodernistycznego, modernistycznego i postmodernistycznego. Każdy z nich wniósł coś istotnego, ale też ujawnił swoje ograniczenia.

    W systemie premodernistycznym relacja między lekarzem a pacjentem była głęboko zakorzeniona w tradycji, autorytecie i zaufaniu do wiedzy. Lekarz funkcjonował jako figura niemal sakralna, często wszak związana wówczas z duchowieństwem lub lokalnymi strukturami władzy. Jego wiedza opierała się na przekazach międzygeneracyjnych, tradycyjnych praktykach i ograniczonym dostępie do środków diagnostycznych. Pacjent przyjmował postawę ufności wobec lekarza, nie mając możliwości weryfikacji ani kwestionowania decyzji.
br>     W tym systemie lekarz był postrzegany jako osoba powołana do niesienia pomocy, co miało płynąć z wszczepionej mu zasady moralnego obowiązku. Pacjent był tu zredukowany do obiektu działań medycznych, gdzie nawet jego subiektywne doświadczenie choroby niekoniecznie musiało być najistotniejszym celem działań lekarza. W systemie tym najważniejsze było po prostu pokonanie choroby, czasem kosztem nadmiernych cierpień leczonego.

     • Głęboka ufność pacjenta wobec lekarza. • Relacja pełna etosu i poczucia odpowiedzialności moralnej. • Mocne zakorzenienie w lokalnej wspólnocie.
    Asymetria władzy i wiedzy prowadząca do głębokiego paternalizmu. • Ograniczony rozwój naukowy sprawiał, że decyzje lekarskie były często intuicyjne i obarczone dużym ryzykiem błędu. • Brak podmiotowości pacjenta w procesie leczenia.

     Rewolucja naukowa, która rozpoczęła się w XVIII wieku i nasiliła w XIX, zwiastowała początek nowej epoki w medycynie. System modernistyczny opierał się więc głównie na zaufaniu do nauki, standaryzacji i obiektywizacji. Lekarz stał się wówczas nie tylko praktykiem, ale i naukowcem, korzystającym z laboratoriów, technologii diagnostycznych i coraz bardziej zaawansowanych procedur. Pacjent wciąż traktowany jako przypadek medyczny, który należy zbadać, sklasyfikować i leczyć zgodnie z uniwersalnymi wytycznymi, ale w systemie modernistycznym relacja lekarz-pacjent stała się jednak już bardziej formalna. Lekarz bowiem zachowywał autorytet, ale był też ograniczony protokołami i wymogami instytucji medycznych co do dialogu z pacjentem. Pacjent zyskiwał więc dostęp do wiedzy lekarza i nie czuł się już zredukowany do roli elementu w systemie biurokratycznym.

    • Ogromny postęp naukowy i technologiczny zwiększył skuteczność leczenia. • Standaryzacja wprowadziła wyższą jakość i rzetelność diagnoz. • Ograniczenie arbitralności decyzji lekarskich poprzez dialog z pacjentem
    • Relacja stała się bardziej formalna. • Pacjent często wchodził w dialog z lekarzem nie mając przygotowania do prowadzenia takiego dialogu. • System był skoncentrowany bardziej na dialogu niż na chorobie.
     Współczesny system postmodernistyczny wyłonił się jako reakcja na niedostatki modernizmu. Charakteryzuje się akcentowaniem podmiotowości pacjenta, dialogiem i indywidualizacją procesu leczenia. W tym modelu pacjent nie jest już biernym odbiorcą usług medycznych, nie jest też tylko partnerem w procesie podejmowania decyzji, ale klientem, który decyduje. Lekarz natomiast pełni rolę przewodnika, który wspiera pacjenta w świadomym dokonywaniu wyborów.
    Postmodernizm w medycynie zakłada również uwzględnienie aspektów emocjonalnych i kulturowych w relacji lekarz- -pacjent. Szczególnie, że wraz z rozwojem technologii cyfrowych i dostępem do informacji, pacjent często dysponuje wiedzą, która może być zarówno pomocna, jak i myląca. Wyzwaniem staje się znalezienie równowagi między autonomią pacjenta a koniecznością prowadzenia przez lekarza strategii walki z chorobą.
     • Wzrost autonomii i podmiotowości pacjenta. • Lepsze uwzględnienie całościowego doświadczenia choroby. • Większa elastyczność w podejściu do leczenia.
    • Nadmiar informacji może prowadzić do dezinformacji i błędnych decyzji. • Lekarze często doświadczają presji ze strony pacjentów. • Relacja może stać się bardziej kontraktowa niż partnerska.
     Porównanie trzech paradygmatów wskazuje, że każdy z nich wnosi istotne wartości do relacji lekarz-pacjent, ale żaden nie jest pozbawiony ograniczeń. System premodernistyczny opierał się na głębokiej ufności i etosie, ale brakowało w nim naukowej precyzji i podmiotowości pacjenta. Modernizm wprowadził skuteczność i standaryzację, ale często kosztem dehumanizacji relacji. Postmodernizm przywraca podmiotowość i dialog, lecz stawia wyzwania związane z nadmiarem informacji i oczekiwań.
    Współczesna medycyna stoi więc przed wyzwaniem połączenia najlepszych cech każdego z tych systemów: etosu i bliskości premodernizmu, naukowej rzetelności modernizmu oraz podmiotowości i dialogu postmodernizmu.
    Analizując rozwój relacji lekarz-pacjent, warto zastanowić się nad przyszłością tego związku w kontekście dynamicznie zmieniającego się świata. Postęp technologiczny, rozwój sztucznej inteligencji oraz nowe modele opieki zdrowotnej mogą tę relację zdefiniować na nowo. Telemedycyna, choć daje możliwości zwiększenia dostępności do specjalistów, rodzi pytania o jakość i głębokość relacji między pacjentem a lekarzem, gdy kontakt odbywa się za pośrednictwem telefonu lub ewentualnie ekranów.
    Wyzwaniem jest więc dziś możliwość zachowania ludzkiego wymiaru medycyny. Coraz większa automatyzacja procesów diagnostycznych prowadzi bowiem do odczłowieczenia opieki zdrowotnej szczególnie, gdy nie zostanie odpowiednio zbalansowana z indywidualnym podejściem do pacjenta. Kluczowe jest też rozwijanie kompetencji komunikacyjnych u lekarzy, aby skutecznie łączyć technologię z empatią.
    Lekarz przyszłości będzie musiał zapewne nie tylko rozumieć biologiczne aspekty chorób, ale także znać kontekst kulturowy, w którym funkcjonuje pacjent. Dzięki temu relacja lekarz-pacjent może stać się znów bardziej zindywidualizowana i adekwatna do potrzeb różnych grup społecznych.


    Rozpoczął się nowy rok 2025 – planujemy wyjazdy na ferie, weekend majowy, wakacje, a może w trakcie tych wyjazdów warto byłoby poświęcić choć parę chwil, aby odwiedzić wyjątkowe miejsca lub spotkać się z kolekcjonerami starych przedmiotów związanych z medycyną. Tym artykułem chciałem zachęcić Państwa do takich działań. Znamy już plaże Hurghady, molo w Sopocie, Wyspy Kanaryjskie i stoki narciarskie w Alpach, a dziś zapraszam do podróży do Chicago i poznania wyjątkowego lekarza stomatologa Stevena Potashnicka – kolekcjonera wykałaczek. Cóż może być takiego rzadko spotykanego w wykałaczkach, które kojarzą nam się ze zwykłym drewnianym kołeczkiem. Pasja doktora rozpoczęła się w 1990 roku i trwa do dziś. W tym czasie zgromadził ok 1700 wykałaczek z całego świata oraz ogromną ilość przedmiotów związanych z tym tematem m. in. reklamy, prospekty, ogłoszenia firm, zdjęcia fabryk itp.


    Najstarsze eksponaty pochodzą ze starożytnego Rzymu czyli mają 2000-2500 lat, a najmłodsze mają ok 100 lat. Rozkwit sztuki wytwarzania wykałaczek to XVIII i XIX wiek. Były wytwarzane ze złota, srebra, kości słoniowej, masy perłowej i innych szlachetnych materiałów.
    Steven jest autorem książki systematyzującej historie wykałaczek. Jest to najobszerniejsze opracowanie tego tematu.
    Jestem przekonany, że ten artykuł zachęci wiele osób do odwiedzenia takich niesamowitych kolekcjonerów. Czekam na komentarze i propozycje opisania miejsc historycznych związanych z medycyną.

    Mój e-mail pkuznik@op.pl






     W kwietniu zeszłego roku we Włocławku odbył się koncert muzyki klasycznej zorganizowany wspólnie przez Delegaturę we Włocławku KPOIL w Toruniu i Polską Diasporę Nigeryjską. Koncert poświęcony był pamięci lekarzy, którzy poświęcili swe życie w walce z pandemią COVID 19. Wydarzenie odbiło się szerokim echem w środowisku i zyskało duże uznanie.
    Chcąc kontynuować tę nową tradycję postanowiliśmy w tym roku z okazji Światowego Dnia Pracownika Ochrony Zdrowia zaprosić Państwa na kolejne takie wydarzenie.
     W dniu 5. 04.2025r o godz. 17.00 w Sali koncertowej Zespołu Szkół Muzycznych we Włocławku przy ul. Wiejskiej 29 odbędzie się koncert z udziałem Maestro Anny Lipiak i Maestro Grzegorza Niemczuka. Wybitni wykonawcy muzyki Chopina uraczą nas walcami, polonezami i nokturnami.
    Szykuje się uczta dla zmysłów i serca, na którą już dziś Państwa serdecznie zapraszam.

    „Niewątpliwie jedna z najzdolniejszych polskich pianistek swojego pokolenia” – Adam Wagner (koncertmistrz Filharmonii Śląskiej w Katowicach).
    Anna Lipiak, (ur. 1992r., w Zgorzelcu) uważana jest za jedną z najzdolniejszych pianistek młodego pokolenia. Jej „poetycka muzykalność, piękny dźwięk oraz poczucie wyjątkowej swobody na scenie” pozwala zjednać serca słuchaczy na całym świecie. (Giornale di Brescia). Artystka doskonale czuje się w pełnej ekspresji muzyce romantycznej. W swoich projektach promuje muzykę polską oraz propaguje dzieła kobiet – kompozytorek. Talent odkryty już w wieku 5 lat umożliwił jej pobieranie lekcji gry na fortepianie, a prężnie rozwijająca się kariera pozwoliła wykonać już ponad 190 recitali w 16 krajach. Posiada w stałym repertuarze koncertowym ponad 120 utworów. Jest również laureatką aż 20 międzynarodowych konkursów pianistycznych.

    Uniwersytet Śląski, Katowice
    „Niemczuk znakomicie cieniował niuanse światłocienia oraz swoją uduchowioną interpretacją wprowadził nas w poetycki nastrój (...). Odczuliśmy, jakby razem z Niemczukiem sam Chopin był obecny w sali koncertowej: rozmarzony, nostalgicznie wędrujący i poszukujący...” – Nobuko Fujimaki, Chopin Magazine, Tokio, sierpień 2017
    „Zdolny, muzykalny bardzo, ma dużo do powiedzenia w pianistyce, ma urok, jego granie, a szkoła pianistyczna nieskazitelna. Brawo, brawo, brawo!”– Bogusław Kaczyński.
    Nazwany przez wpływowych japońskich krytyków „współczesnym wcieleniem Chopina” (Nobuko Fujimaki,Chopin Magazine, Tokio, sierpień 2017), Grzegorz Niemczuk zbudował sobie międzynarodową markę jako wybitny znawca i interpretator muzyki Fryderyka Chopina, której studiowaniu poświęcił wiele lat swojego artystycznego życia. Należy do wąskiego grona pianistów, którzy w swoim repertuarze posiadają wszystkie dzieła Fryderyka Chopina.
    Zwycięzca Ogólnopolskiego Konkursu im. F. Chopina w Warszawie w 2010 roku oraz International Carnegie Hall Debut Competition w Nowym Jorku w 2013 roku, wystąpił już w 36 krajach na wszystkich kontynentach, wszędzie zbierając znakomite recenzje i zaproszenia na kolejne koncerty.







     Informujemy, że zgodnie z uchwałami Naczelnej Rady Lekarskiej nr 38/22/IX z dnia 21 października 2022 r. oraz nr 60/22/IX z dnia 16 grudnia 2022 r., od dnia 1 stycznia 2023 r. obowiązującym wymiarem składki członkowskiej jest:
    Zwolnienie z opłacania składek przysługuje również lekarzom i lekarzom dentystom, którzy złożyli oświadczenie o nieosiąganiu przychodów z tytułu wykonywania zawodu oraz ze źródeł przychodów wymienionych w przepisach o podatku dochodowym od osób fizycznych z wyłączeniem renty lub emerytury (nie wykonujący zawodu lekarze emeryci i renciści przed 70 r.ż.) pod warunkiem złożenia oświadczenia – wzór oświadczenia na str www lub w biurach Izby.
    W uzasadnionych przypadkach Okręgowa Rada Lekarska może zwolnić lekarza z obowiązku opłacania składki w wysokości połowy jej podstawowego wymiaru lub całości na z góry określony czas. Wniosek lekarza każdorazowo indywidualnie rozpatruje Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w formie uchwały.
    Przypominamy, iż składkę za dany miesiąc opłaca się do końca danego miesiąca lub z dowolnym wyprzedzeniem na indywidualny nr subkonta bankowego nadany i przekazany/ dostępny przez Okręgową Izbę Lekarską.
    Od zaległych stawek nalicza się odsetki ustawowe od dnia wymagalności.
    Przypominamy o obowiązku uregulowania zaległych składek.
    Wobec lekarzy uporczywie zalegających z uregulowaniem składki członkowskiej wszczynane będą czynności windykacyjne zgodnie z zasadami o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.



    W dniu 8 lutego 2025 roku odbyły się 34. Halowe Mistrzostwa Polski w Lekkiej Atletyce Masters oraz 8. Halowe Mistrzostwa Polski Lekarzy w Lekkiej Atletyce. Wydarzenie przyciągnęło blisko 600 zawodników, w tym 21 lekarzy rywalizujących w swoich kategoriach wiekowych.

    Oficjalne otwarcie mistrzostw
    Mistrzostwa uroczyście otworzyli:
    • Adam Szponka – wiceprezydent miasta Torunia,
    Przemysław Jaczun – wiceprezes KPOIL w Toruniu,
    Krzysztof Wasita – dyrektor Departamentu Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego,
    • Wacław Krankowski – prezes PZLAM.

    Sukces organizacyjny i sportowa rywalizacja
    W zawodach uczestniczyli sportowcy o wieloletnim doświadczeniu, dla których lekkoatletyka jest pasją i sposobem na aktywne życie. Lekarze, którzy wzięli udział w mistrzostwach, nie tylko promowali zdrowy styl życia, ale i zaprezentowali wysoki poziom sportowy. Najlepsze wyniki uzyskali:
    • Aleksandra Piechuta (Warszawa, K35) – 400 m, 63,30 s. (808 pkt),
    • Konrad Bońda (Brwinów, M55) – pchnięcie kulą, 12,07 m (823 pkt),
    • Stefan Madej (Sosnowiec, M75) – pchnięcie kulą, 10,15 m (818 pkt),
    • Julian Pełka (Toruń, M70) – skok wzwyż, 1,25 m (818 pkt).
    Puchar dla najlepszego zawodnika przyznał prezes Naczelnej Izby Lekarskiej, Łukasz Jankowski, natomiast prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Toruniu, Wojciech Kaatz, nagrodził drugiego najlepszego uczestnika mistrzostw.

    Zasługi dr. Juliana Pełki
    Jedną z kluczowych postaci stojących za organizacją wydarzenia jest dr Julian Pełka – lekarz, sportowiec i wieloletni działacz na rzecz lekkoatletyki masters. Jego sportowa pasja narodziła się już w dzieciństwie, gdy w 1960 roku inspiracją stał się dla niego legendarny rekord trójskoczka Józefa Szmidta.
    Jako nastolatek trenował w MKS AZS Łódź i osiągał sukcesy w skoku w dal, trójskoku, oszczepie i rzucie dyskiem. Po latach powrócił do sportu jako weteran i zdobył setki medali w zawodach krajowych i międzynarodowych, w tym 11 medali mistrzostw Europy i świata. Jest również laureatem ponad 100 medali w igrzyskach lekarskich.

    W 1998 roku zaangażował się w działalność Polskiego Związku Weteranów Lekkiej Atletyki (PZWLA), obejmując funkcję prezesa. Przeorganizował strukturę związku, stworzył bazę danych zawodników i opracował system organizacji zawodów. W latach 2015 i 2019 kierował jako dyrektor sportowy Halowymi Mistrzostwami Europy i Świata, w których uczestniczyło tysiące sportowców.
    Od 14 lat dr Pełka organizuje Mistrzostwa Polski Lekarzy w Lekkiej Atletyce, promując sport w środowisku medycznym i zachęcając lekarzy do aktywności fizycznej. Jego działania nie tylko wspierają rozwój lekkoatletyki, ale również integrują środowisko lekarskie wokół idei zdrowego trybu życia.

    Sport łączy pokolenia
    Podczas zawodów lekarze pokazali, że aktywność fizyczna nie zna granic wiekowych. Rywalizacja w duchu fair play oraz doskonała atmosfera sprawiły, że wydarzenie było świętem sportu, pasji i zaangażowania.
    Dr Julian Pełka i jego współpracownicy kolejny raz udowodnili, że sport to nie tylko rywalizacja, ale też środek do promocji zdrowego stylu życia i integracji międzypokoleniowej. Wszyscy uczestnicy zgodnie podkreślali, że już teraz z niecierpliwością czekają na kolejną edycję.







     Maciej Czerwiński był absolwentem roku 1970 studiów medycznych w Akademii Medycznej w Gdańsku. W 1974 r. uzyskał I stopień specjalizacji z psychiatrii, a w 1978 r. II stopień tej specjalizacji. Swoją pierwszą pracę rozpoczął dnia 01.04.1972 r. w Oddziale Psychiatrycznym im. Haliny Jankowskiej w Toruniu jako młodszy asystent. W roku 1978 wygrał konkurs na stanowisko Ordynatora II Oddziału Psychiatrycznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu – organizując i tworząc ten oddział a następnie przez wiele lat pełnił funkcję Ordynatora Oddziału Psychiatrycznego II Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu.
     Dał się poznać jako wyjątkowo aktywny członek Komitetu Założycielskiego Izby Lekarskiej. Od 1989 r. środowisko lekarskie powierzyło mu zaszczytną funkcję Delegata na Krajowe i Okręgowe Zjazdy Lekarzy. Czynnie i skutecznie przyczynił się do powstania w 1990 roku Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Lekarskiej w Toruniu (KPOIL). W latach 1990-1997 został wybrany przez Okręgowy Zjazd Lekarzy na funkcję Przewodniczącego Okręgowej Rady Lekarskiej. W latach 1997-2001 był Sekretarzem Okręgowej Rady Lekarskiej a od 2001 r. pełnił ponownie funkcję Przewodniczącego ORL. Był wieloletnim członkiem Naczelnej Rady Lekarskiej, Członkiem Prezydium NRL oraz przewodniczącym Zespołu ds. Nowelizacji Ustawy o Izbach Lekarskich. Propagator właściwych postaw etycznych lekarzy.
     Był inicjatorem wprowadzenia dla lekarzy najwyższego uhonorowania pracy na rzecz środowiska lekarskiego – Tytułu i Odznaczenia Pro Gloria Medici – Ku Chwale Lekarzy. Był uznanym i szanowanym wychowawcą młodych lekarzy, dbającym o kreowanie wzorców opartych o uznane autorytety.
     W swoim środowisku toruńskim był postrzegany jako primus inter pares. Był wzorem działacza samorządowego, który w swoich dążeniach nieustannie zmierzał do uzyskania możliwie najwyższej rangi samorządu zawodowego lekarzy. Był twórcą Indeksu ustawicznego kształcenia jak też współautorem skali punktów edukacyjnych i systemu ich ewidencjonowania. Dzięki jego aktywności, system ustawicznego kształcenia podlegał ocenom międzynarodowym a po ich uznaniu został przekształcony w Uchwalę Naczelnej Rady Lekarskiej i stał się obowiązkiem i prawem polskiego lekarza. Był współtwórcą programu emerytalnego lekarzy, jak też twórcą Stowarzyszenia Ochrony Lekarzy. Od 2002 r. był członkiem zespołu ekspertów Ministra Zdrowia do opracowania programu specjalizacji w zakresie psychiatrii. W uznaniu zasług dla środowiska medycznego odznaczony przez Dolnośląską Izbę Lekarską Medalem Mikulicza-Radeckiego. Kujawsko- Pomorska Okręgowa Izba Lekarska w Toruniu w uznaniu wybitnych zasług Pana Doktora Macieja Czerwińskiego na rzecz samorządu i środowiska lekarskiego nadała mu zaszczytny Tytuł i Odznaczenie Pro Gloria Medici. Był lekarzem o niekwestionowanym autorytecie w tym środowisku, wzorem zasad etyki i deontologii lekarskiej. Zdobył uznanie koleżanek i kolegów lekarzy zarówno za walory zawodowe, etyczne jak i umiejętność kierowania zespołami ludzkimi. Stał się wzorem lekarza społecznika promującego idee samorządności zawodowej. Jego aktywność i ogromne zaangażowanie w działalność samorządową jest doceniane przez jego wychowanków oraz całą społeczność lekarską naszej izby.


     Kujawsko-Pomorska Okręgowa Izba Lekarska żegna Cię Panie Prezesie!
     Składamy wyrazy szczerego współczucia dla całej rodziny.
    



     Wszystko zaczęło się ponad 30 lat temu. „Gazeta Wyborcza” ogłosiła wówczas Ogólnopolski Konkurs Literacki na reportaż i opowiadanie. Janusz Czarnecki postanowił spróbować. Zestawił historię sfrustrowanego reportera z pełnym optymizmu młodzieńcem, który odzyskał zdrowie po operacji wrodzonej siniczej wady serca. Tak narodziło się debiutanckie opowiadanie „Chłopiec z pociągu”, które zdobyło pierwszą nagrodę w konkursie „Gazety Wyborczej”.

     Wbrew temu, co można pomyśleć, wygrana nie sprawiła, że pisarstwo na trwale zagościło w życiu toruńskiego lekarza. Aż do 2010 roku miał przerwę. Pierwszy zbiór opowiadań ukazał się dopiero w 2013 roku. Nie jest tajemnicą, że większość opisywanych przez Janusza Czarneckiego historii jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. Podanych oczywiście nie wprost, ale ukazanych przez pryzmat jego lekarskiego doświadczenia. Ten zawód jest o tyle szczególny, że – jak powtarza autor – daje spojrzenie w całe życie człowieka – od narodzin, aż do śmierci.

     – Wielu ludzi często wspomina dziwne wydarzenia ze swojego życia – twierdzi Janusz Czarnecki – Niektórzy znajomi mówią wprost: „Sam nie potrafię pisać. Może Ty coś z tym zrobisz?”. I robię. Jeśli tylko coś mnie zaciekawi, to podejmuję się spisania takiej historii.

     Na podstawie opowieści pewnego księdza powstało opowiadanie „W komisariacie”. Z kolei w opowiadaniu „Pan Remi” ukazano – zgodnie z prawdziwymi wydarzeniami – historię człowieka, który po cudownym ozdrowieniu w katedrze w Buenos Aires swoje pierwsze kroki skierował do… pobliskiego domu publicznego. Relacjonowały to nawet argentyńskie media.

     – Gdy czytam o czymś ciekawym w gazecie, czasami doznaję chęci opisania tego w formie opowiadania. Na przykład: dwie siostry postanowiły poddać eutanazji swojego ojca; przez pomyłkę na konto jednej z osób przelano ogromną sumę dolarów... Wtedy mówię sobie „O, to jest warte opisania” – wspomina kardiolog. – Czasem muszę zapytać o zgodę. Zawsze staram się pisać z delikatnością dla osób, których dotyczyła dana historia. Nie chciałbym nikomu zaszkodzić.

     Janusza Czarneckiego nagrodzono nie tylko za „Chłopca z pociągu”. Jego opowiadanie „Gamoń” dekadę temu zgarnęło pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim dla Lekarzy im. prof. Andrzeja Szczeklika. Trzecia nagroda trafiła do Janusza Czarneckiego w 2016 roku w konkursie „Przychodzi wena do lekarza” za opowiadania „Róża”.

     – To opowieść o dziewczynce z zespołem genetycznym. Miała wiele wad ciała, ale posiadała niezwykle błyskotliwy umysł, a także zdolności odbierania rzeczywistości za pomocą tworzonych przez siebie filmów i fotografii. Mimo swojego cielesnego kalectwa, znajdowała momenty, aby być szczęśliwą. To prawdziwa osoba, którą znam – mówi.

     Za opowiadanie „Targ w Reus” Janusz Czarnecki otrzymał wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie Poetycko-Prozatorskim” Puls Słowa” w 2020 roku.

     – Czy koledzy zazdroszczą sukcesów? Chyba tak. Zazdrość bez zawiści nie jest najgorszą cechą. Nie ukrywam, że pisanie sprawia mi ogromną przyjemność. Dlatego to robię – twierdzi Janusz Czarnecki. – Ogromne ważne jest dla mnie pokazywanie w tych tekstach pewnych wartości. One ewoluują przez dekady, ale niektóre pozostają niezmienne. Miłość, piękno, prawda, sprawiedliwość... Są ponadczasowe. Pozostaję im wierny w swoich książkach.

     Jak wygląda pisanie od kuchni?

     – Inaczej tworzy się opowiadania, a inaczej dłuższe formy. Ktoś opowiada mi jakąś historię i już pod koniec tej rozmowy wiem, że muszę to utrwalić. Ten temat chodzi a mną – czasem przez kilka dni. Wiem, że jeśli w ciągu tygodnia tego nie napiszę, to mi umknie. Opowiadania planuję goląc się, myjąc… Wymyślam wówczas postacie, ich charakter – opowiada Janusz Czarnecki. – Gdy już wszystko poukładam, siadam i piszę w ciągu trzech dni po cztery godziny dziennie. Z powieściami jest zupełnie inaczej. Wymagają dłuższego rozplanowania. Jeśli coś powstaje szybko i sprawne, to jest dobre. Jeśli idzie zbyt wolno i za dużo się nad tym zastanawiam, to znaczy, że trzeba nad tym jeszcze popracować – śmieje się.

     Janusz Czarnecki ma w dorobku literackim 10 książek. Pierwsze cztery to zbiory opowiadań. Po nich przyszedł czas na sztukę teatralną. O Albercie Einsteinie.

     – Zawsze byłem zafascynowany tą postacią. To geniusz, który poszukiwał teorii wszystkiego. Obdarzony był ogromną intuicją. To właśnie Alberta Einstein powiedział „Bóg nie gra w kości”. Najpierw powstało jedno z opowiadań, potem sztuka, w której śledzimy trzy ostatnie dni z życia wielkiego fizyka – mówi Janusz Czarnecki. – Dlaczego sztuka teatralna? Nie wszystko da się przekazać w opowiadaniu lub w powieści. Kiedy człowiek podejrzewa, że zbliża się do końca życia, zupełnie inaczej formułuje swoje słowa. W sztuce zawarłem prawdziwe zdania z wypowiedzi Einsteina.

     Poza wspomnianymi zbiorami opowiadań oraz sztuką teatralną, Janusz Czarnecki ma w dorobku literackim również trzy powieści z gatunku science-fiction. W recenzji jednej z nich Marek Wawrzkiewicz, prezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich napisał: „Czytelnik tej książki, należącej do gatunku literatury s.f. nie znajdzie w niej przygód rodem z „Gwiezdnych wojen”. Znajdzie natomiast przygodę intelektualną, coraz bardziej potrzebną w naszej rzeczywistości. (…) Teorie i hipotezy naukowe pozwalają autorowi na snucie wynikających z nich fantazji – a przecież już nie raz okazywało się, że fantazja realizuje się szybciej, niż byśmy się tego spodziewali”.
     Toruński kardiolog nie ukrywa, że fascynują go książki fizyka prof. Michio Kaku, współtwórcy teorii strun, który kieruje katedrą fizyki City University of New York.

     – Mamy podobny punkt widzenia przyszłości świata – mówi toruński kardiolog. – Napędem cywilizacji, gospodarki i ekonomii jest nauka, podpatrywanie i odkrywanie praw natury. Człowiek jest również częścią natury i dzieckiem wszechświata. Wywodzi się z gwiazd i powraca do nich.

     Ostatnia do tej pory wydana powieść Janusza Czarneckiego to „Rok 2084”. Powstała na podstawie, artykułów, książek, wywiadów z pracownikami naukowymi uniwersytetów. Kardiolog pracuje już nad kolejnymi książkami.

     – Kończę siódmy tom opowiadań. Mam już trzynaście utworów. Sądzę, że w pierwszym kwartale 2025 roku dojdą jeszcze dwa – mówi.
     – Równocześnie w pisaniu mam nową powieść. Za dużo nie chciałbym o niej jeszcze opowiadać. Zdradzę jedynie, że wiąże się ściśle z zawodem lekarza.

    Od 2023 roku Janusz Czarnecki jest członkiem Związku Literatów Polskich. Pięć lat wcześniej wstąpił w szeregi Unii Polskich Pisarzy Lekarzy. Pracuje w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym oraz w Szpitalu Specjalistycznym MATOPAT w Toruniu. Kiedy jego pacjenci podpytują go, jak udaje mu się pogodzić pracę lekarza z pisarską pasją, ma dla nich zawsze tą samą odpowiedź: – Wystarczy działać w sposób uporządkowany. Poza tym moja chęć pisania jest tak ogromna, że trudno się od tego wyzwolić – mówi.