Meritum
Komentarz prezesa



W bezpieczeństwie pracy lekarza możemy wydzielić trzy obszary: bezpieczeństwo fizyczne, psychiczne i zawodowe.
     Nadmierne przeciążenie pracą – poważny problem, który ma wpływ na jakość opieki zdrowotnej, funkcjonowanie personelu medycznego oraz funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej jako całości.
    Najważniejsze aspekty tego zjawiska – przyczyny:
    1. Niewystarczająca liczba lekarzy – w porównaniu do innych krajów europejskich, Polska ma relatywnie niską liczbę lekarzy na mieszkańca, zatrudnionych w publicznym systemie opieki zdrowotnej, co powoduje nadmiar obowiązków dla dostępnych specjalistów. System opieki zdrowotnej cały czas jest oparty na modelu publicznym. Duża część usług jest finansowana ze środków publicznych, co często prowadzi do dłuższych kolejek (limity) i konieczności wykonywania dużej liczby procedur w krótkim czasie.
    2. Brak odpowiedniej infrastruktury i brak zasobów, w tym ludzkich np. personelu pomocniczego. Wymaga od lekarzy wykonywania dodatkowych obowiązków
    3. Niskie wynagrodzenia na początku kariery – praca w wielu miejscach jednocześnie.
    4. Starzenie się społeczeństwa i rosnąca liczba pacjentów – wzrost zapotrzebowania na usługi i świadczenia medyczne powodujące zwiększone obciążenie personelu. medycznego.
    5. Brak wydzielonego czasu na kształcenie jako niezbędnego elementu rozwoju zawodowego.

     Skutki nadmiernego obciążenia pracą:
     • obniżenie jakości opieki, zmęczenie, pośpiech i stres mogą prowadzić do błędów medycznych,
     • wypalenie zawodowe; lekarze często doświadczają wypalenia, co wpływa na ich zdrowie psychiczne i motywację,
     • rotacja i brak personelu – nadmiar obowiązków sprzyja odejściom z systemu publicznego i migracji do sektora prywatnego lub odejściom z zawodu w ogóle lub migracji lekarzy za granicę,
     • długie kolejki i opóźnienia w leczeniu – pacjenci muszą czekać na świadczenia, co pogarsza ich stan zdrowia i wywołuje frustracje, a także hejt i agresję.
    Agresja i hejt – problem społeczny i zawodowy wpływający zarówno na zdrowie psychiczne lekarzy, jak i na jakość świadczonych usług.
    Lekarze mogą być narażeni na agresję ze strony pacjentów i ich rodzin, co jest poważnym zagrożeniem dla ich bezpieczeństwa fizycznego i psychicznego.
    Ostatnio obserwujemy wzrost przypadków agresji słownej i fizycznej oraz nienawiści skierowanej wobec lekarzy, co jest wynikiem wielu czynników, takich jak: frustracja pacjentów z powodu długiego oczekiwania na świadczenia; niedobór personelu; niedofinansowanie systemu opieki zdrowotnej; a także wpływy medialne i społeczne.
    Przyczyny agresji i hejtu:
    • stres i frustracja pacjentów, wynikająca z długiego czasu oczekiwania na wizytę i leczenie,
    • niezadowolenie z efektów leczenia lub błędów medycznych, które często są wyolbrzymiane w mediach,
    •niewłaściwe komunikowanie się i brak empatii ze strony personelu medycznego, w tym lekarzy,
    • presja społeczna i medialna w obszarze ochrony zdrowia, często przedstawiająca lekarzy w negatywnym świetle,
    • czynniki systemowe, takie jak niedostateczne finansowanie i przeciążenie pracą.
    Skutki agresji i hejtu:
    • obniżenie morale i zwiększona rotacja lekarzy,
    • zwiększone ryzyko wypalenia zawodowego,
    • potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa fizycznego lekarzy,
    • utrudnienie w zapewnieniu wystarczającej opieki nad pacjentem.

    Problemy prawne i biurokratyczne
    Nadmierna biurokratyzacja i skomplikowane procedury prawne i administracyjne wywołują zniechęcenie, frustrację i stres.
    Niedostateczne wsparcie psychiczne i psychologiczne – brak odpowiednich, dedykowanych programów wsparcia dla pracowników ochrony zdrowia w zakresie dobrostanu i zdrowia psychicznego, co niekiedy może prowadzić do lęków, depresji i innych problemów.
    Zmiany systemowe – nieprzewidywalne reformy i zmiany w systemie opieki zdrowotnej mogą wpływać na stabilność pracy i warunki zatrudnienia. Do tego dochodzi bezpieczeństwo (zagrożenie?) cyfrowe, takie jak:
    • kradzieże tożsamości,
    • kradzieże certyfikatów elektronicznych,
    • kradzieże wizerunków,
    • nieuczciwa reklama i nieuczciwa konkurencja.
    W celu minimalizowania tych wszystkich zagrożeń i optymalizacji bezpieczeństwa pracy ważne jest wdrażanie odpowiednich rozwiązań systemowych, wsparcie psychologiczne, prawne, poprawa warunków pracy oraz zapewnienie lekarzom fizycznego bezpieczeństwa i stabilności zawodowej.
     1 1 1
1
1
     Kiedy dotrze do Państwa ten numer Meritum, będzie już ostatnia prosta wyborów delegatów na Okręgowy Zjazd Lekarzy. Głosowanie trwa do 11 października br. Pierwszy raz możemy głosować elektronicznie, ale wciąż możemy też oddawać głosy korespondencyjnie i osobiście. Wszystkie informację dostępne są na stronie internetowej naszej Izby oraz w materiałach, które dostali państwo pocztą. Mam nadzieję, że większość już zagłosowała i liczę na to, że ci ostatni zrobią to teraz jak najszybciej.
     Po wyborze delegatów, na wiosnę przyszłego roku odbędzie się zjazd sprawozdawczo- wyborczy, na którym wybierzemy nowego Prezesa KPOIL, ORL i pozostałe organy naszej izby, a także delegatów na Krajowy Zjazd Lekarzy (KZL). Potem będzie KZL, na którym odbędą się wybory Prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej oraz jej organów. Takie krótkie przypomnienie ordynacji dla osób nie zorientowanych.
     Od numeru 4 Meritum minęły 4 miesiące, więc wydarzeń było sporo, stąd większa niż zwykle objętość numeru tj. 40 stron. Jest więcej, niż zwykle tekstów, uchwał, zdjęć i ogłoszeń.
     Znajdą tu państwo relacje z wydarzeń w naszej społeczności lekarskiej takich jak: Dzień Dziecka w Grudziądzu, Toruniu i Włocławku, szkolenia, konferencje, wyjazdy szkoleniowe i turystyczne. Dzięki takim imprezom jest okazja do nauki oraz integracji środowiska lekarskiego, spotkań z koleżankami i kolegami, z którymi nie widzimy się na co dzień. Jest okazja, aby odnowić kontakty zawodowe i towarzyskie, dowiedzieć się, kto czym się zajmuje w ramach swojej specjalizacji, gdzie obecnie pracuje i w ogóle, co słychać? Niektórzy powiedzą po co to wszystko? Szkoda pieniędzy i nie po to jest samorząd lekarski. Jednak liczba uczestników tych wydarzeń z roku na rok zwiększa się, co świadczy o tym, że takie spotkania są oczekiwane.
     Za sprawą wywiadu z dr. Albertem Włodarczykiem, który charytatywnie, wraz z kolegami, przywracał możliwość widzenia najbiedniejszym mieszkańcom Etiopii, operując zaćmy, dowiemy się też jakimi jesteśmy szczęściarzami, że żyjemy tu, gdzie żyjemy.
     Mecenas Krzysztof Izdebski, nasz Rzecznik Praw Lekarza, przedstawia stan prawny udzielania informacji o pacjentach przez telefon oraz prawne aktualności bardzo istotne dla naszej działalności zawodowej. Muszą Państwo wiedzieć, że ze względu na merytorykę i praktyczny wymiar, artykuły mecenasa są przedrukowywane w biuletynach innych izb lekarskich w Polsce.
     Tekst Anity Pacholec udowadnia, że kropla drąży skałę, a powołany niedawno Zespół ds. przeciwdziałania nielegalnemu leczeniu prosi o pomoc w zwalczaniu nieuprawnionych i szkodliwych działań leczniczych. Nie może być tak, że ludzie nie mający wiedzy, umiejętności ani uprawnień wykonują czynności lecznicze, które często prowadzą do poważnego uszczerbku na zdrowiu, a w skrajnych przypadkach do śmierci leczonych przez nich osób. Walka z tego typu procederem jest niezbędna ze względu na dobro pacjentów, jak i na ochronę zawodu lekarza. Zwłaszcza, że czasem mamy do czynienia z podszywaniem się pod lekarzy.
     Jak zawsze z kalendarium oraz z licznych uchwał prezentowanych w numerze można dowiedzieć się, jakimi sprawami zajmuje się ORL i Prezydium ORL, i jak zwykle jest tego sporo.
    Po urlopowym rozluźnieniu czas wracać do swoich zawodowych zajęć. Mam nadzieję, że wspomnienia miłych chwil odpoczynku dodadzą koleżankom i kolegom sił do owocnej pracy w tych niełatwych dla lekarzy czasach.
    

    Kto stoi za akcją „Oczy Etiopii” i komu konkretnie Panowie pomagacie?
    Jest to oddolna inicjatywa prywatnych osób i lekarzy. Akcję wymyślił i od początku do końca przygotowuje Staszek Kotlarczyk, który zafascynowany Etiopią rozpoczął ten projekt. Od ponad dekady organizuje siły i środki, aby pomagać w tych miejscach, gdzie dostęp do opieki medycznej nie istnieje. Odpowiada za stronę formalną i organizacyjną przedsięwzięcia. Ze wsparciem Fundacji Pro Spe załatwia wymagane pozwolenia np. na pracę, kontaktuje się z urzędami, stroną rządową czy firmami, abyśmy na miejscu mieli wszystkie zezwolenia, a także narzędzia, soczewki i leki do pełnego działania. Część potrzebnego do operacji wyposażenia i leków w Polsce zabieramy ze sobą, część kupujemy na miejscu, gdy wiemy, że są dostępne i tańsze. Dodatkowo, mamy zaprzyjaźnionych Etiopczyków, którzy bardzo nam pomagają. Bez nich pod wieloma względami byłoby nam znacznie trudniej.

    Jak to się stało, że zaangażował się Pan w akcję w tak odległym zakątku świata?
     Było to jakieś cztery lata temu, gdy do kolejnej misji zaprosił mnie dr n. med. Janusz Michalewski, związany z ośrodkiem OKO-MED w Grudziądzu. Byłem tuż po specjalizacji. Z początku kierowała mną ciekawość i chęć doświadczenia czegoś innego, nowego, podjęcia wyzwanie i sprawdzenia się w warunkach o jakich opowiadał mi dr Michalewski. Jak już raz pojechałem to wsiąkłem.

    Na czym polega Państwa pomoc i jaki jest jej zakres?
    Są to głównie operacje zaćmy. Przy okazji, dla osób w potrzebie, zabieramy niedostępny w Etiopii sprzęt medyczny i farmaceutyki np. wózek inwalidzki, ortezy, leki. Oprócz zaćmy tamtejsi lekarze operują też jaglice, które w Polsce już nie występują, natomiast w Etiopii nadal spotykamy rozwiniętą postać tej choroby, prowadzącą do utraty wzroku. Zdarza nam się operować jaskrę, natomiast głównie skupiamy się na operacjach zaćmy, będącej jedną z głównych przyczyn ślepoty mieszkańców Etiopii.
    W jakiej sytuacji są osoby, którym pomagacie?
    W praktyce ochrona zdrowia jest w tym kraju całkowicie płatna i nie mówimy tylko o opłaceniu lekarzy, ale wszystkiego co jest potrzebne do takiej operacji – od soczewki, którą wszczepiamy przez rękawiczki chirurga czy obłożenie, po noże którymi operujemy. Jest to wydatek nie do udźwignięcia dla osób, którym pomagamy. Operujemy często ludzi, którzy lekarza okulistę widzą po raz pierwszy w życiu.


    Działacie zespołowo?
    Działamy w teamie trzech operatorów. W duecie z doktorem Michalewskim operujemy najnowocześniejszą metodą fakoemulsyfikacji, tą samą z której korzystają pacjenci w Polsce. Jednakże, w związku z tym, że u części Etiopczyków występuje bardzo rozwinięta zaćma, żeby im także pomóc, najmujemy miejscowego lekarza okulistę, który posługuje się starszą metodą przeznaczoną dla bardzo zaawansowanych zaćm, które nasz nowoczesny sprzęt nie obsłużyłby. W ciągu tych wszystkich lat ze wsparciem etiopskiego personelu łącznie udało się już pomóc około czterem tysiącom pacjentów.

    Imponujący wynik, a jak wygląda praca na miejscu? Operujecie w warunkach szpitalnych czy polowych?
    Pierwszy dzień po przylocie jest przeznaczony na sprawy organizacyjne. Segregujemy sprzęt, leki, dokupujemy farmaceutyki, których nam brakuje. Drugiego dnia najczęściej mamy pierwsze operacje. Najpierw zaczynamy od zabiegów w stolicy Addis Abebie. Operujemy w dwóch szpitalach – miejskim Zewditu Memorial Hospital i w szpitalu wojskowym. Kolejnego dnia lecimy na prowincje, gdzie mamy zorganizowaną salę operacyjną, widać to zresztą na zdjęciach. Jeden taki wyjazd to od pięciu do siedmiu dni operacyjnych. Wieść o tym, że pomagamy rozchodzi się wśród lokalnej społeczności z ust do ust, także poprzez kościoły. Schodzą się ludzie nie tylko z całej okolicy.
    

    Proszę sobie wyobrazić, że w tym roku mieliśmy praktycznie niewidzącego pacjenta, który przyszedł pieszo 200 kilometrów spod granicy z Sudanem, aby móc skorzystać z naszej pomocy. Mówimy o skrajnie biednych ludziach potrzebujących pomocy. W pierwszej kolejności pacjentów kwalifikują tamtejsi technicy okulistyczni, wyliczają moc soczewek wewnątrzgałkowych, które później im wszczepiamy. Dzień wypełniony jest od świtu do zmierzchu zabiegami, z przerwą na obiad. Po tygodniu operacyjnym mamy 2-3 dni na zwiedzanie okolicy i wracamy do Polski.

    Na jakie warunki musicie być Panowie przygotowani?
    Elektryczność jest zazwyczaj na generator, na porządku dziennym są spadki napięcia
    
    albo brak prądu. Musimy być gotowi na sytuacje, w których mamy narzędzie w oku i nagle gaśnie światło w mikroskopie. W tym roku przez spadki napięcia przepaliła nam się żarówka w mikroskopie, bez niej nie moglibyśmy dalej operować. Zapasowe, które mieliśmy ze sobą nie pasowały. Techniczny z etiopskiego szpitala naprawił ją wykorzystując kawałek drucika z innej przepalonej żarówki i sreberka z blistra po lekach. Jakoś sobie radzimy.

    Jak reagują pacjenci, gdy po latach odzyskują wzrok?
    Staszek mówi na to dzień cudów. Zdejmują opatrunki i zaczynają znowu widzieć. W Afryce jedna z częstszych przyczyn ślepoty to właśnie zaćma. Starsi ludzie mają odwracalną chorobę, którą jest zaćma, a latami są niewidomi i muszą liczyć na pomoc swojej rodziny, nie funkcjonują w swojej wspólnocie. Po operacji odzyskują samodzielność, mogą normalnie funkcjonować.

    Ilu pacjentom udaje się pomóc w czasie jednej akcji?
     W tym roku zoperowaliśmy na samą zaćmę 206 pacjentów, dodatkowo kolejnych na jaglicę. Dla porównania w szpitalu wojewódzkim tylu pacjentów operujemy w miesiącu.

    Jakie są największe bariery organizacyjne czy logistyczne z jakimi stykacie się w Etiopii?

    Największą jest bariera językowa. W Etiopii nie ma jednego języka. Urzędowym jest język amharski, jednak na prowincji mieszkańcy posługują się dialektami. Korzystamy z pomocy miejscowych instrumentariuszek. Ich wsparcie w tym zakresie jest nieocenione. Biegle mówią po angielsku i amharsku, jednocześnie nawet one na prowincji mają spory problem ze zrozumieniem Etiopczyków, wiec czasem musimy korzystać z pomocy pośredników. Poza tym, pacjenci nie są też obyci z ochroną zdrowia i lekarzami. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do szpitali, do kontaktu z lekarzem, mamy wizję tego jak wygląda wizyta u okulisty. Pacjenci w Etiopii nie mają żadnego kontaktu z okulistą. Podczas operacji są bardzo niespokojni, ruszają głową, kręcą się, wkładają ręce w czyste pole operacyjne, chcą wstawać w trakcie operacji. My mówimy, że są to operacje zaćmy level hardcore, trudne z wielu powodów.

    Personel medyczny uczy się od Was? Jak to wygląda?
     Tam, gdzie pojechaliśmy w tym roku, do Aksum w północnej części Etiopii, małej miejscowości, ważnej z religijnego punktu widzenia, nie ma w ogóle lekarza okulisty. Tamtejszy szpital posiada sprzęt zakupiony przez hinduską fundację, maszynę, dzięki której można operować zaćmy. Niestety stoi nieużywana. Nie ma kto operować.
    
Czy jest jakaś różnica w obrazie klinicznym zaćmy u pacjentów z Etiopii od tego z czym spotyka się Pan w Polsce?
    Znacząca. Operujemy oczy po licznych zapaleniach przedniego odcinka gałki ocznej. Do końca nie mamy wglądu w odcinek, który chcemy operować, ponieważ pacjenci mają przymglone rogówki pozapalne, po pasożytnicze, po ciałach obcych, bywa, że przypalone. Rozwórkę okulistyczną, pozwalającą na czas operacji utrzymać otwartą szparę powiekową bezproblemowo zakładaną u pacjentów w Polsce u Etiopczyków ze względu na liczne zrosty wyjątkowo trudno zainstalować. Pacjenci są wychudzeni, nie mają tłuszczu oczodołowego, nie chronią niczym swoich oczu przed słońcem, przez co zaćmy są dojrzałe i twarde, a przez to bardzo skomplikowane.
    Jak radzicie sobie z dostępnością leków, sterydów pooperacyjnych i jak jest z opieką pooperacyjną pacjentów, którzy – powiedzmy szczerze – nie przywykli do przyjmowania leków, co więcej nie stać ich na to, żeby w ogóle takie leki kupić?
    Z doświadczenia wiemy, że niektórych leków pooperacyjnych nie ma w Etiopii więc przywozimy je ze sobą i rozdzielamy, tak aby każdy nasz pacjent posiadał potrzebny zestaw. Dodatkowo, mamy umowę z etiopskim okulistą, zgodnie z którą od tygodnia do dwóch po operacji pacjenci przechodzą kontrolę. Pierwszą mają już dzień po operacji. Wypracowaliśmy ten schemat metodą prób i błędów. Sprawdza się.
    Pamięta Pan szczególnie poruszające reakcje pacjentów, którym pomogliście?
    Pacjenci po zdjęciu opatrunków swoją radość okazują tym, że klaszczą i śpiewają. Wykonują śpiewy jak ptaki, jest to bardzo poruszające.
     Jak ocenia Pan etiopski system ochrony zdrowia?
    Trudno byłoby mi to zrobić, bo w mojej ocenie on nie istnieje, przynajmniej nie dla najbiedniejszych osób. Bogaci leczą się za granicą, a biednych na to nie stać. Świadectwem są nasi pacjenci, tłumnie gromadzący się u nas. Naprawdę w Polsce nie mamy tak źle.
    Jakie są refleksje, wnioski z wypraw, które przenosi Pan do codziennej pracy?
    Po każdej wizycie w Etiopii zupełnie inaczej patrzę na naszych polskich pacjentów i to mnie trzyma przez kilka miesięcy.
     Wkurza się Pan, że nie doceniają tego
    Wręcz przeciwnie, jestem spokojniejszy.

Wdzięczność za to co mamy?     
    Pokora z refleksją, że urodziliśmy się po dobrej stronie świata



     W niedzielę 29 czerwca 2025 r. w Teatrze im. Wilama Horzycy, po premierze spektaklu „Księżniczka na opak wywrócona” w reżyserii Pawła Aignera, odbyła się uroczysta gala wręczenia Wilamów za rok 2024. Dyrekcja Teatru wręczyła statuetki w czterech kategoriach: Edukacja teatralna, Przyjaciel teatru, Najpopularniejsza aktorka, Najpopularniejszy aktor



    W kategorii Przyjaciel teatru statuetkę przyznano Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izbie Lekarskiej w Toruniu, nagrodę odebrał Prezes Izby Lekarskiej Wojciech Kaatz. W uroczystości brali też przedstawiciele naszej ORL: Anita Pacholec, Stanisław Hapyn, Sławomir Józefowicz oraz mec. Krzysztof Izdebski i dyrektor Biura KPOIL Marcin Borkowski.
     Statuetkę Najpopularniejszego aktora otrzymał Arkadiusz Walesiak grający rolę ginekologa Jacka Łagody w bardzo popularnej komedii pt. „Lekarz na telefon”, której sponsorem jest KPOIL.
    W wywiadzie dla TV Toruń Prezes KPOIL Wojciech Kaatz powiedział: „Na pewno nie będzie to przesadne, jak powiem, że medycyna również jest sztuką, ale chciałbym spuentować to właściwie jednym zdaniem. Tak jak w teatrze, każdy spektakl, czy to jest premiera, czy trzysetny spektakl jest inny i doskonale o tym wiemy. Dokładnie tak samo jest w medycynie, dlatego że medycyna książek nie czyta. Nawet pozornie sytuacje, które wydaja się tożsame, rutynowe, zawsze są inne. I myślę, że to łączy sztukę z medycyną.”
     Statuetka Wilama przedstawia aktora kłaniającego się przed kurtyną w świetle reflektora. Jest wykonana z brązu kamienia i srebra, a zaprojektował ją Zbigniew Mikielewicz.



    O pracowniach techników dentystycznych, którzy nielegalnie przyjmują pacjentów wiadomo od dawna. Wszelkie próby ukrócenia tego podziemia zawsze spełzały na niczym. Nie chciała się tym zająć żadna oficjalna komórka administracji publicznej, prokuratura czy urząd skarbowy. Jakby tego było mało do techników gremialnie dołączyły kosmetyczki bezprawnie zajmujące się tzw. medycyną estetyczną, czyli wykonujące wstrzyknięcia z kwasu hialuronowego i botoksu, bezrefleksyjnie chwalące się tym w mediach społecznościowych. Za nimi wszystkimi płynie fala pseudospecjalistów, szarlatanów i oszustów.
    Nie ma co się dziwić, nic nie jest gorsze od nieskutecznego i nieegzekwowanego prawa. Taka sytuacja rozpieszcza przestępców i powoduje coraz swobodniejsze ich działanie. Reklamy w mediach i na drzwiach gabinetów świadczą o tym, że te osoby już nawet nie próbują się kryć ze swoim przestępczym procederem. Tak, świadomie nazywam ich przestępcami, bo ktoś, kto łamie prawo, właśnie nim jest. Nie do pominięcia jest fakt, że osoby te wykorzystują nieświadomość pacjentów w temacie, kto jakie zabiegi może wykonywać. Tytuł kosmetolog czy protetyk, a do tego biały fartuch, skutecznie sugerują pacjentom, że są w rękach doświadczonego, wykształconego i uprawnionego specjalisty. Podawanie się za kogoś, kim się nie jest, jest również przestępstwem.
    Ale dlaczego o tym piszę? Bo oto właśnie po latach frustrującego odbijania się od drzwi różnych instytucji, po naszym ostatnim doniesieniu do Sanepidu o kilku pracowniach techników dentystycznych, które przyjmują pacjentów i wykazaniu możliwości łamania procedur sanitarnych, instytucja ta postanowiła jednak się zająć sprawą i przeprowadziła kilka kontroli. Nie dziwi, że kontrolerzy bezspornie stwierdzili w tych pracowniach fakt przyjmowania pacjentów przez osoby nieuprawnione. Ponieważ poza zagrożeniem zdrowia, a może i życia pacjenta, jest to po prostu jawne przestępstwo, Sanepid skierował zawiadomienie do prokuratury.
     Prokuratura już wcześniej informowana o tej sprawie początkowo sytuację zlekceważyła, ale po zawiadomieniu Sanepidu postanowiła jednak nadać sprawie bieg prawny. Włączono do dochodzenia Policję i odbyły się przesłuchania w celu zgromadzenia materiału dowodowego. Sytuacja jest trudna, bo nie łatwo jest wytłumaczyć laikowi, jakim jest policjant, jakie zagrożenia dla pacjenta niesie ten proceder. W chwili obecnej, po zebraniu dowodów sprawa została przekazana do sądu do wydziału karnego. Oczekujemy teraz na rozprawę i wyrok.
    Samouk, jakim jest technik dentystyczny w zakresie leczenia, to nie tylko brak uprawnień, to brak wiedzy o zagrożeniach sanitarnych, sterylizacji i nadzorze nad gospodarką odpadami, ale przede wszystkim o konsekwencjach zdrowotnych źle wykonanych uzupełnień protetycznych i umiejętnościach ich leczenia. Dochodzą do tego sprawy ubezpieczenia OC i sprawy fiskalne. Pomijając fakt szarej strefy, którą powinien zająć się urząd skarbowy, nie posiadając dokumentu zapłaty jakim jest paragon fiskalny, pacjent może nie odzyskać swoich pieniędzy w przypadku jakiś kłopotów z wykonaną pracą protetyczną.
    Czas więc zająć się również innymi nielegalnymi działaniami medycznymi. Nasza ORL powołała w tym celu Zespół, który ma zająć się takim działaniem. Nasza skuteczność zależy jednak od posiadanej wiedzy, a tylko nasi lekarze mogą nam jej dostarczyć. Zwracam się więc do wszystkich o przekazywanie do biura Izby Lekarskiej lub jej delegatur informacji na ten temat. Pomocne są zdjęcie np. szyldów, ulotek, stron internetowych lub reklam. Oczywiście idealną sytuacją są zeznania pacjentów. Zapewniamy anonimowość, będziemy występować w tych sprawach jako KPOIL.
    Walczymy nie tylko o nasz prestiż zawodowy, ale o bezpieczeństwo naszych pacjentów, często nieświadomych jakie ryzyko podejmują oddając swe zdrowie w niepowołane ręce.
    Zwiększona ochrona prawna – przewidziana dla funkcjonariuszy publicznych dotyczy zasadniczo materii prawa karnego. Powyższe oznacza, że sprawcy niektórych przestępstw (w wyniku których zostaniemy pokrzywdzeni) będą ponosić surowszą odpowiedzialność karną (jeśli będzie nam przysługiwać w tym przypadku zwiększona ochrona prawna) oraz prokuratura i policja zajmie się – z urzędu – ściganiem osób, które dopuściły się takich czynów Mowa tutaj m.in. o przestępstwach: naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza (art. 222 kk), czynnej napaści na funkcjonariusza (art. 223 kk), znieważenie funkcjonariusza (art. 226 kk).

    Czy zdajemy sobie sprawę, że coraz częściej nasza praca służy nie tylko pacjentom, ale przede wszystkim firmom ubezpieczeniowym oraz prokuraturze? Lekarze poświęcają obecnie, aż 80% czasu na prowadzenie szczegółowej dokumentacji, która w praktyce jest wykorzystywana głównie przez firmy ubezpieczeniowe. Paradoksalnie, to właśnie te instytucje czerpią wymierne korzyści finansowe z naszej pracy, choć sami nie otrzymujemy za to żadnego wynagrodzenia.
    Firmy ubezpieczeniowe opierają swoją działalność na dokumentacji medycznej, której stworzenie spoczywa na naszych barkach. My ponosimy cały ciężar administracyjny i odpowiedzialność, a one generują zyski, nie dzieląc się nimi z tymi, którzy wykonują tę mozolną pracę.
    Podobny mechanizm dostrzegamy także w sektorze edukacji, gdzie nauczyciele tworzą dokumentację wykorzystywaną przez instytucje kontrolne i administracyjne bez jakiegokolwiek dodatkowego wynagrodzenia.

    Jako środowisko medyczne musimy jasno powiedzieć, że ta sytuacja jest nie do zaakceptowania. To najwyższy czas, by uświadomić decydentom oraz opinii publicznej, że dokumentacja medyczna powinna przede wszystkim wspierać proces leczenia, a nie służyć interesom ekonomicznym zewnętrznych firm. Naszym celem musi być odzyskanie kontroli nad swoją pracą i ukierunkowanie jej na rzecz pacjenta.
    APELUJEMY O:>
    – Znaczne ograniczenie biurokracji wykorzystywanej przez firmy ubezpieczeniowe
     – Wprowadzenie jasnych reguł, które zabezpieczą lekarzy przed nadmiernym wykorzystywaniem ich pracy administracyjnej.
     – Skuteczne wsparcie administracyjne, które odciąży lekarzy, pozwalając im skupić się na leczeniu pacjentów.
    Nie pozwólmy, aby firmy ubezpieczeniowe nadal zarabiały naszym kosztem bez żadnej rekompensaty. Czas jasno powiedzieć dla kogo naprawdę pracujemy i odzyskać równowagę pomiędzy dokumentacją a prawdziwym leczeniem pacjentów!



    W dniach 12-13 czerwca b.r. odbył się w Toruniu IX Zjazd Polskiego Towarzystwa Udaru Mózgu, nad którym patronat honorowy objęła Kujawsko-Pomorska Okręgowa Izba Lekarska. To już kolejne spotkanie odbywające się w naszym mieście cieszące się, jak zawsze, dużym zainteresowaniem. W Zjeździe uczestniczyły 142 osoby oraz 30 wykładowców.>

    Tym razem tematem przewodnim była choroba małych naczyń jako jedna z przyczyn udaru mózgu. Od niedawna wzrasta zainteresowanie tym zagadnieniem. Okazuje się, że udar spowodowany chorobą małych naczyń wykazuje różnice zarówno w czynnikach ryzyka, przebiegu, jak i w profilaktyce w odniesieniu do innych typów udaru niedokrwiennego. Poszczególne sesje dotyczyły etiopatologii, neuroobrazowania, spektrum objawów oraz aktualnych wytycznych. Szczególne zainteresowanie wzbudził temat omawiający postępowanie w utajonej chorobie małych naczyń mózgowych (czyli u pacjentów, którzy trafiają do neurologa z wykonanym badaniem MR głowy i opisywanymi zmianami – co w związku z dostępnością tych badań zdarza się coraz częściej). Oddzielna sesja poświęcona była chorobom małych naczyń u dzieci i młodzieży. Sesje satelitarne dotyczyły choroby otyłościowej, leczenia wspomagającego w ostrej fazie niedokrwiennego udaru mózgu, leczenia hipolipemizującego u pacjentów po udarze, wczesnej detekcji i leczenia spastyczności oraz zatorów skrzyżowanych jako problemu interdyscyplinarnego. Jak zawsze odbywały się także warsztaty Angels Initiative oraz Sekcji Neurosonologii PTN. Poza częścią naukową Zjazd był doskonałą okazją do spotkań towarzyskich i zwiedzania Torunia.
    W trakcie Zjazdu odbyły się wybory. Prezesem został ponownie prof. Piotr Sobolewski z Sandomierza. Z naszej Izby dr Ignacy Lubiński został wybrany członkiem Zarządu, a dr Małgorzata Wichlińska-Lubińska członkiem Komisji Rewizyjnej.




     W sobotę 31 maja br., w godzinach 09.00-13.00, w siedzibie Izby Lekarskiej w Toruniu odbyły się WARSZTATY EKG.>

    Organizatorem wydarzenia była Komisja Doskonalenia Zawodowego i Kształcenia KPOIL, która zadbała o wysoki poziom merytoryczny i organizacyjny. W szkoleniu uczestniczyło 30 członków naszej Izby, co świadczy o dużym zainteresowaniu tematem i potrzebie ciągłego podnoszenia kwalifikacji zawodowych wśród stażystów, rezydentów i specjalistów zainteresowanych tematyką EKG.

    Szkolenie było bezpłatne dla uczestników, co podkreśla wartość inwestowania w rozwój lokalnej społeczności lekarskiej. Część teoretyczną oraz praktyczne aspekty, w tym analizę przypadków klinicznych, poprowadzili specjaliści chorób wewnętrznych i kardiologii: dr Kamil Wera i dr Marcin Bania. Ich wiedza i doświadczenie pozwoliły uczestnikom na pogłębienie umiejętności interpretacji elektrokardiogramów, co jest kluczowe w codziennej praktyce lekarskiej.





    Cóż to był za dzień! W niedzielę 1 czerwca 2025 r., na urokliwych terenach Szkoły Leśnej na Barbarce, odbył się niezapomniany Lekarski Piknik Rodzinny z okazji Dnia Dziecka, zorganizowany przez Kujawsko-Pomorską Okręgową Izbę Lekarską w Toruniu. Frekwencja dopisała, bawiło się wspólnie około 300 osób.
    Piękne, zielone otoczenie i słoneczna pogoda stworzyły idealne warunki do zabawy! Dzieciaki przeniosły się w czasie do prehistorycznego świata Flinstonów dzięki fantastycznym atrakcjom organizatora. Dmuchany zamek- -zjeżdżalnia, malowanie buziek, tęczowe warkoczyki i wesoła fotobudka sprawiły, że buzie się nie zamykały! Dodatkową dawkę adrenaliny zapewnił uwielbiany przez dzieci park linowy, gdzie mali i więksi odkrywcy mogli sprawdzić swoje umiejętności.
    Nie zabrakło też ulubionych przysmaków – pyszne lody skradły serca najmłodszych i też tych starszych, a o wyśmienitego grilla zadbali niezawodni kucharze. To był naprawdę magiczny czas pełen radości i uśmiechów! Dziękujemy wszystkim za obecność i wspólną zabawę!
    Mamy nadzieję, że zdjęcia i filmiki doskonale oddadzą atmosferę tego wspaniałego dnia. Do zobaczenia w przyszłym roku!
    


    Dnia 31 maja br. mieliśmy ogromną przyjemność po raz drugi zorganizować lekarski Dzień Dziecka. Impreza odbyła się w Centrum Rozrywki EXTREME w Grudziądzu w godzinach 10:00-13:00. Zainteresowanie było bardzo duże. Udało nam się pobić ubiegłoroczny rekord pod względem frekwencji i tym razem gościliśmy niespełna sześćdziesięcioro dzieci wraz z rodzicami.
    Pogoda dopisała idealnie na zabawy pod chmurką. Zaplanowaliśmy szereg atrakcji na świeżym powietrzu m.in. strefę pięciu różnego rodzaju dmuchańców: zamek skakaniec, zjeżdżalnię, grzybka wspinaczkowego, rakietę z wewnętrznym placem zabaw oraz tor przeszkód z dwiema ścieżkami o długości ok. 25 m. każdy. Po zabawach dzieci mogły odpocząć w cieniu, w strefie relaksu, gdzie na wszystkich czekała woda, soki, popcorn i wata cukrowa. Kolejnym punktem naszej imprezy było spotkanie z alpakami podczas którego dzieci miały możliwość samodzielnie je nakarmić oraz zrobić pamiątkowe zdjęcie.
     Spotkanie tradycyjnie już zakończyliśmy wspólnym posiłkiem, podczas którego mieliśmy okazję porozmawiać i lepiej się poznać. Na stole nie zabrakło pysznej grochówki, która cieszyła się bardzo dużym powodzeniem.
    Po obiedzie przenieśliśmy się na ognisko, wokół którego każdy miał okazję samodzielnie upiec kiełbaski. To świetna okazja do wspólnej zabawy i integracji, a zapach pieczonych kiełbasek dodawał ciepłej i przyjaznej atmosfery.
    Spotkanie z okazji Dnia Dziecka okazało się nie tylko świetną zabawą dla najmłodszych, ale także doskonałą okazją do integracji i promowania pozytywnej atmosfery w środowisku lekarskim. Z niecierpliwością czekamy na kolejne takie wydarzenie za rok!



    Lekarski Dzień Dziecka – Piknik Rodzinny już za nami, a my wciąż mamy uśmiechy na twarzach i mnóstwo pięknych wspomnień!
    7 czerwca 2025 r. Park Linowy we Włocławku zamienił się w prawdziwe królestwo radości. Było wszystko, co dzieci lubią najbardziej: dmuchana zjeżdżalnia, słodka fontanna czekoladowa, malowanie twarzy, tatuaże, wata cukrowa, gofry, zakręcone ziemniaki i mnóstwo dobrej zabawy.
    Kolory, śmiech, zabawa i… setki uśmiechniętych buziek!
    Dziękujemy wszystkim Rodzicom i Dzieciom – bez Was ten dzień nie byłby tak wyjątkowy.
    Do zobaczenia na kolejnych wydarzeniach!








    Ta znana japońska firma posiada właśnie w Belgii centrum naukowo-szkoleniowe, w którym organizuje warsztaty i wykłady. Nasza grupa była pierwszą z Polski ekipą lekarzy dentystów, którzy skorzystali z doświadczeń naukowców GC. Na wielogodzinnych zajęciach, pod okiem dr Stephane Broweta, własnoręcznie sprawdzaliśmy nowe techniki i materiały umożliwiające odbudowę zębów nieprawidłowo wykształconych. Przygotowane specjalnie dla nas szkolenie miało bardzo wysoką jakość merytoryczną oraz było doskonale zorganizowane.
     Wykorzystując fakt znalezienia się 1200 km od Włocławka, poświęciliśmy sporo czasu na zwiedzanie. I tak na naszej trasie turystycznej znalazł się piękny, zielony Luksemburg z darmową komunikacją publiczną (taka ciekawostka). Zobaczyliśmy m.in. centrum miasta i słynne mury obronne z ulicą Corniche, zwane balkonem Europy.

    W kolejnych dniach podziwialiśmy miasta belgijskie: Brukselę, Brugię, Gandawę i Antwerpię. Oprócz niezliczonych pięknych budowli: pałaców, kościołów, ratuszów czy kamienic, które odnajdywaliśmy na swej drodze, dotarliśmy także na kanały Brugii, po których pływaliśmy łodziami podziwiając miasto od strony wody. W Brukseli nie zabrakło wizyty pod Parlamentem Europejskim, obok siusiającego chłopca (Manneken Pis) i siusiającej dziewczynki (Jeanneke Pis), przy Atomium oraz przed słynnym arcydziełem Michała Anioła – rzeźbą Madonny z Brugii.
    W gronie 42 uczestników wyjazdu szkoleniowo- turystycznego, nie zabrakło czasu na różnorodne dyskusje: historyczne, turystyczne, medyczne, jak i związane z życiem samorządu lekarskiego. Był też czas na integrację, a nawet rozgrywki w bilard czy piłkarzyki.


     Program był bardzo intensywny, ale za sprawą pięknej pogody, łatwiejszy do zrealizowania. Wrażenia, mam nadzieję zostały niesamowite. Ocenę wyprawy pozostawiam każdemu uczestnikowi.




    Po raz pierwszy zaproponowałem hasło, które towarzyszyło 36-osobowej grupie uczestników wyprawy. Wyraz szczęście wydał mi się najbardziej odległy od stereotypowego wyobrażenia o ziemi kopalń i hut. Zamierzałem nie tyle przełamać schemat, sam przecież jechałem w nieznane, ale zapytać o definicję, która niesie za sobą domniemany podtekst miejsca. Przemysłowe miasta nie znajdują się przecież na rajskich mapach. Doświadczenie uczy jednak, że emocje codziennego zadowolenia, korzystny bilans doznań pozytywnych nad negatywnymi oraz sploty losowych zdarzeń, nie potrzebują ziem obiecanych, a spełnionych już raczej tak. Stąd, tym razem bardziej niż teatr, interesująca była teatralizacja.
    Głównym elementem przebrania w cudzy strój stałą się szychta górnicza w Kopalni Guido. Kto nie był, ten za chwilę przeczyta reklamę, tego niezwykłego miejsca, ukrytego 355 metrów pod ziemią. Kto był niech dołoży grudkę węgla na szalkę entuzjastycznej recenzji i wspomni trzygodzinny przemarsz tunelami wydrążonymi przez silnych i odważnych ludzi. Skazana na zalanie i zapomnienie kombinacja korytarzy, została uratowana dzięki pasji wydobywania czarnego złota, które nadal daje ciepło, pozwala wytapiać stal i jest wykorzystywane do produkcji m.in. leków, kosmetyków i filtrów. Pole górnicze Guido założono niedaleko kopalni Królowa Luiza w 1855 roku, a potem systematycznie poszerzano wyrobiska, schodząc coraz niżej. Po wyeksploatowaniu złóż szyb unieruchomiono, pozostawiając jego funkcję wentylacyjną. W 1982 roku podziemie przekształcono w skansen, kosztem ogromnego wysiłku górników, ręcznie wydobywających zalegający w korytarzach szlam.

    Zwiedzanie muzeów kojarzy się z nałożeniem kapci. Zjazd szolą (windą) do kopalni węgla kamiennego wymaga większego wysiłku. Przebranie w stroje sztygarskie i zabranie pełnego ekwipunku górniczego, dało braci teatralnej, przedsmak wędrówki w ciemności, z niskim pułapem nad głową, w dużym zapyleniu i wilgoci oraz przeciągiem pomiędzy korytarzami obudowanymi drewnem, cegłą i betonem. W górę i w dół. Niespiesznie, ale jednak, zwłaszcza dla starszych, wyczerpująco, by ostatecznie znaleźć szczęście w promieniach słońca i umorusanym na czarno uśmiechu po powrocie na poziom O. Jak widać reset pozycji powala na odzyskanie psychicznej równowagi. Zabawa w fedrowanie stawia na nogi, wywrócone zmęczeniem dnia powszedniego, pojęcia o ciężkiej pracy, hałasie, brudzie, toksyczności gazów i sile wody.
    Szychta to określenie zmiany górniczej, której miarą była dawniej porcja oleju, a później karbidu, przydzielanych przed zejściem na przodek i do czarnych ścian zamienianych w hałdy. Szychta sceniczna to akty dramatu i przerwy między nimi – czas umysłowego oświecenia lub zaćmienia po pracy – intelektualny odpoczynek lub wyzwanie, które stawia przed teatralną wycieczką organizator. Dlatego po węglowym urobku przyszła pora na zabrzański Teatr Nowy, katowicki Teatr Bez Sceny i częstochowski Teatr Miejski im. Adama Mickiewicza. Trzy odsłony w poszukiwaniu szczęścia, mimo odegranych etiud rozwodu, zdrady i rozpaczy. Albowiem każda wyprawa w głąb ludzkich wrażliwości, może zaświecić nadzieją na końcu tunelu, nie tylko w kopalni. Dla części z towarzyszy śląskiej eskapady była nią wizyta w Sanktuarium na Jasnej Górze.
    Zanim jednak miłośnicy Melpomeny trafili do miasta Kordeckiego i Perepeczki, zasłuchali się w beethovenowskiej symfonii rewolucyjnej i brawurowej partii trąbki w koncercie Es-dur Hummela. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia to już nie tylko sztolnia dźwięków, ale miejsce przy placu Wojciecha Kilara, wręcz magiczne. Audytorium NOSPR jest jedną z nielicznych na świecie sal, których akustyka wydobywa ze złożonej całości każdy niuans barwy poszczególnych instrumentów. Kto nie był, ten właśnie przeczytał reklamę i zaczął marzyć o śląskiej mekce melomanów. Kto był, niech dołoży nutkę na szalkę entuzjastycznej recenzji i wspomni łut szczęścia darowany w muzyce ponad podziałami.
    Zwiedzanie Zabrza, kolebki polskiej transplantologii serca i Katowic, będących siedzibą Śląskiej Izby Lekarskiej, nie mogło odbyć się bez wizyty w Muzeum Medycyny i Farmacji ŚIL. Ale historia szczęścia poszukiwanego w zdrowiu, to już zupełnie inna wyprawa i powrót do teatru z szychtą odmierzaną hasłem: następny proszę.





    Postęp technologiczny, którego jesteśmy świadkami, a bardziej precyzyjnie rzecz ujmując uczestnikami, niesie z sobą poza oczywistymi korzyściami w życiu codziennym pewne zagrożenia. Środki komunikacji na odległość bazujące na wykorzystaniu połączenia z internetem coraz częściej stosowane także w kontaktach z pacjentami lub ich osobami bliskimi, mogą rodzić pewne wątpliwości co do bezpieczeństwa przekazywanych tą drogą danych jak również kwestii związanych z identyfikacją rozmówcy. Powyższe stanowi kluczową sprawę w przypadku ujawnienia w rozmowie danych dotyczących stanu zdrowia pacjenta.

     Wypada zaznaczyć, że zasadą jest udzielanie informacji osobom trzecim za uprzednio wyrażoną zgodą pacjenta. Pacjent może upoważnić dowolnie wybraną osobę. Może to zarówno być jego krewny jak i osoba z pacjentem niespokrewniona. W tym przypadku nie ma potrzeby weryfikacji charakteru relacji, łączącej pacjenta z osobą upoważnioną przez niego do dostępu do informacji. Warto pamiętać, że pacjent dysponuje prawem a nie obowiązkiem dopuszczenia innych osób do informacji, na temat stanu swojego zdrowia. Jeśli zatem pacjent uzna to za stosowne, może nie upoważnić nikogo do dostępu do informacji medycznych. Mając na uwadze charakter przekazywanych informacji istotne jest ustalenie, że osoba, której przekazujemy dane medyczne naszego pacjenta w rzeczywistości jest osobą, uprawnioną do ich pozyskania. W praktyce lekarz będzie w większości przypadków polegał na oświadczeniu tej osoby.

     Są także przypadki, gdy określony krąg osób z mocy prawa (czyli nie jest tu konieczne upoważnienie przez pacjenta) posiada prawo do uzyskania informacji o stanie zdrowia pacjenta. Zgodnie z brzmieniem art. 31 ust. 6 ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty jeżeli pacjent nie ukończył 16 lat lub jest nieprzytomny bądź niezdolny do zrozumienia znaczenia informacji, lekarz udziela informacji osobie bliskiej w rozumieniu art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (tj. małżonek, krewny do drugiego stopnia lub powinowaty do drugiego stopnia w linii prostej, przedstawiciel ustawowy, osoba pozostająca we wspólnym pożyciu lub osoba wskazana przez pacjenta).
     W tym przypadku ustalenie tożsamości osoby bliskiej może i powinno nastąpić poprzez okazanie dokumentu tożsamości. Weryfikacja charakteru relacji danej osoby z pacjentem (także w odniesieniu do kwestii stopnia pokrewieństwa) oparta będzie zwykle na podstawie oświadczenia osoby bliskiej. Warto zadbać, aby oświadczenie takie przybrało formę pisemną. Nie można wykluczyć, że incydentalnie mogą zdarzyć się przypadki, gdzie osoby działające w złej wierze, będą usiłowały wprowadzić lekarza w błąd co do charakteru relacji z pacjentem po to, aby pozyskać informacje dla osób tych nie przeznaczone. Takie zachowanie rodzić będzie dla tych osób stosowne konsekwencje prawne.

     Analizując kwestię udzielania informacji medycznych za pośrednictwem środków komunikacji na odległość, warto wyraźnie wskazać, że zapisy „słynnego” RODO nie tworzą w tym zakresie przeszkód. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 2016/679 z 27.04.2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozrozporządzenie o ochronie danych); Dz.Urz. UE L z 2016 r. 119, s. 1 – RODO nie wyklucza zdalnej komunikacji pomiędzy osobami fizycznymi również wtedy, gdy przekazywane są informacje szczególnej kategorii (np. dane dotyczące stanu zdrowia.) W kontekście RODO warto pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu nośnika informacji – zgodnie z art. 5 pkt f RODO dane muszą być przetwarzane w sposób zapewniający odpowiednie bezpieczeństwo danych osobowych, w tym ochronę przed niedozwolonym lub niezgodnym z prawem przetwarzaniem oraz przypadkową utratą, zniszczeniem lub uszkodzeniem, za pomocą odpowiednich środków technicznych lub organizacyjnych.
     Udzielanie informacji medycznych przez telefon (lub inne środki komunikacji na odległość) nie jest zabronione, ale wymaga od nas dołożenia należytej staranności w zakresie identyfikacji rozmówcy (odbiorcy tych informacji). Można w takim przypadku zastosować kryteria oparte na zweryfikowaniu wiedzy rozmówcy co do danych pacjenta (data urodzenia, cechy szczególne). Pamiętajmy, jeśli pacjent nie wyraził zgody na udzielanie komukolwiek informacji na swój temat, jego decyzja wiąże lekarza zarówno w odniesieniu do udzielania takich informacji osobom odwiedzającym pacjenta, jak również przez telefon lub z użyciem innych środków komunikacji na odległość.

    Zakres informacji udzielanych osobie upoważnionej przez pacjenta lub osobie bliskiej (w przypadku gdy pacjent jest małoletni lub nieprzytomny) jest tożsamy z zakresem informacji, udzielanych pacjentowi. Zgodnie z regulacjami, zawartymi w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty, lekarz ma obowiązek udzielać pacjentowi lub jego ustawowemu przedstawicielowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu. Lekarz może udzielić informacji, o której mowa wyżej, innym osobom za zgodą pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego.

    Podsumowując udzielanie informacji o pacjencie osobom trzecim przez telefon lub inne środki zdalnej komunikacji jest co do zasady dopuszczalne. Należy jednak pamiętać, że osoby, którym mamy udzielić informacji muszą zostać wcześniej upoważnione przez pacjenta (poza przypadkami, gdy pacjent jest małoletni lub nieprzytomny). Powinniśmy dochować należytej staranności w celu ustalenia czy osoba chcąca uzyskać informacje jest tą osobą, której dotyczy upoważnienie pacjenta. Jeśli to możliwe, poprośmy o okazanie dowodu tożsamości (w przypadku połączenia, zapewniającego transmisję obrazu), możemy także zweryfikować wiedzę takiej osoby w sprawach dotyczących pacjenta.
    Warto na zakończenie dodać, że nawet zachowanie szczególnej ostrożności nie da gwarancji tego, że osoba nieuprawniona nie uzyska informacji o pacjencie – np. poprzez celowe działanie, nakierowane na wprowadzenie nas w błąd co do jej relacji z pacjentem. W powyższej sytuacji, osoba taka musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami prawnymi.

    19 sierpnia 2025 r. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks karny, ustawy – Kodeks wykroczeń oraz ustawy – Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia, przedłożony przez Ministra Sprawiedliwości.
     Nowe prawo wprowadza silniejszą ochronę funkcjonariuszy publicznych – policjantów, strażaków czy ratowników medycznych – a także osób, które narażają swoje życie i zdrowie, pomagając innym: tj. lekarze, pielęgniarki, ratownicy górscy i wodni oraz zwykli obywatele, którzy reagują na przemoc lub ratują ofiary wypadków. Kary za naruszenie nietykalności tych osób wzrosną z 3 do 5 lat.
    Najważniejsze rozwiązania:
    • Surowsze kary za przemoc wobec osób interweniujących.
    • Taką samą ochroną jak funkcjonariusze publiczni objęci zostaną także obywatele podejmujący interwencję.
    • Surowsze kary za przemoc wobec osób interweniujących.
     Większa ochrona przed agresją słowną. Osoba, która podczas interwencji zostanie znieważona (np. wyzwiska, groźby), będzie mogła liczyć na to, że sprawcą zajmie się prokurator. Postępowanie będzie toczyć się z urzędu, a nie jak dotychczas tylko na prywatny wniosek.
    Za agresywne zachowanie w miejscu publicznym, np. w szpitalu czy urzędzie, grozić będzie kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna nie niższa niż 1000 zł (obecnie mandaty wynoszą od 100 do 500 zł) do 5000 zł.
    Wyroki podawane do publicznej wiadomości.
    Sąd będzie musiał opublikować wyrok (np. na stronie internetowej) na wniosek pokrzywdzonego, jeśli sprawca zostanie skazany za przemoc wobec funkcjonariusza lub osoby ratującej innych. Przyjęte rozwiązania mają wejść w życie po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
    Warto pamiętać, że powyższe założenia dotyczą projektu rządowego. Teraz czas na parlament, który zapewne wprowadzi swoje poprawki.

    za: gov.pl https://www.gov.pl/web/premier/ projekt-ustawy-o-zmianie-ustawy--kodekskarny- ustawy--kodeks-wykroczen-orazustawy-- kodeks-postepowania-w-sprawach-owykroczenia


    W trakcie zwiedzania mogliśmy zobaczyć eksponaty ogólnodostępne dla zwiedzających oraz niedostępne znajdujące się w magazynach, za co chciałbym serdecznie podziękować.
    Obszerna kolekcja obejmuje ponad 40 000 eksponatów i jest jednym z najstarszych i największych zbiorów na świecie związanych ze stomatologią. Kongres wyznaczył tą instytucję jako oficjalne muzeum zawodu dentysty w Stanach Zjednoczonych.
    Oficjalna nazwa to „Narodowe Muzeum Stomatologii Dr. Samuela D. Harissa (National Museum of Dentistry Dr Samuel D. Haris, www.dentalmuseumm.com)”


    Warto podkreślić, że uniwersytet Maryland w Baltimore (przy którym znajduje się muzeum) został założony w 1807 r., kształci ponad 5 800 studentów i zatrudnia 2 300 pracowników- wydział stomatologii został założony w 1840 r. i był pierwszą szkołą na świecie kształcącą lekarzy dentystów.
    W zbiorach znajdują się eksponaty z XVIII i XIX wieku związane z rozwojem instrumentów stomatologicznych oraz z dziedziny higieny jamy ustnej. Wśród najciekawszych jest gabinet dr. Samuela Harissona (założyciela muzeum), sztuczna szczęka pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych Georga Washingtona, pierwsza szczoteczka do zębów z Apollo 10, która poleciała w kosmos, obszerny zbiór instrumentów z Japonii XIX/XX wieku i wiele innych ciekawostek.
    Czekam na komentarze i propozycje opisania ciekawych miejsc historycznych związanych z medycyną.

Mój adres:pkuznik@op.pl
    lek. dent. Piotr Kuźnik
    właściciel Muzeum Stomatologii
     www.muzeumstomatologii.pl


    Dnia 9 maja 2025 r. – jak zawsze punktualnie o godz. 8:15 ruszamy do Płocka. Pogoda nas nie rozpieszcza, zimno, ale słonecznie, no i na szczęście bez deszczu.
    We Włocławku mała przerwa na kawę i dołącza jedna koleżanka. Trasę 103 km pokonujemy w około 2 godziny. Rozpoczynamy zwiedzanie miasta od placu z pomnikiem ku czci Zwycięskim Obrońcom Płocka z 1920 r. Następnie spacer po wiosennie ukwieconej skarpie Wzgórza Tumskiego – jest to charakterystyczny punkt Płocka. Stąd też przepiękny widok na bulwary i Wisłę. Zapamiętamy zapach bzów, którymi porośnięta jest w tym miejscu cała skarpa. Dalej Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP. W Katedrze Kaplica Królewska ze wspólnym sarkofagiem Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. W czasie ich panowania Płock był faktyczną stolicą Polski. Wnętrza porywają – przepięknie odrestaurowane polichromie projektu Władysława Drapiewskiego. Po drugiej stronie kościoła założone w 1903 r. Muzeum DieDiecezjalne. Obok eksponatów sztuki sakralnej i bogatego skarbca wystawa prac torunianki Krystyny Szalewskiej.



    Śpieszymy na Rynek, gdzie o godz. 12:00 wysłuchujemy hejnału z wieży Ratusza. Idziemy dalej na ulicę Kwiatka 7 do Muzeum Żydów Mazowieckich w dawnej synagodze. Krótka przerwa na obiad w restauracji Pod Strzechą. Po nabraniu sił idziemy do Muzeum Mazowieckiego na ulicy Tumskiej. Jest to najstarsze polskie muzeum powstałe z inicjatywy społecznej w 1921 r. Są to cztery budynki w dwóch lokalizacjach mieszczące sztukę użytkową, meble, ceramikę, stroje z okresu secesji i art deco. Obrazy Malczewskiego i Tamary Łempickiej. Muzeum bardzo bogate i jedyne w swoim rodzaju. Warte zobaczenia. O godzinie 16:00 ruszamy w drogę powrotną i wtedy zaczyna padać deszcz.
    W autobusie ustaliliśmy, że takie wyjazdy, dzięki którym poznajemy nasz kraj, trzeba kontynuować, następne będzie Gniezno.
    Zapraszamy Koleżanki i Kolegów do uczestnictwa.