Meritum
Komentarz prezesa 1

     Zanim przejdę do opinii bardziej gorzkich oddam „cesarzowi co cesarskie”. XVI Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy, który zgodnie z uchwałą Naczelnej Rady Lekarskiej odbył się w Łodzi, zorganizowany był od strony logistycznej dobrze. Połączony został z obchodami 35-lecia Odrodzonego Samorządu Lekarskiego; jego kulminacją była uroczysta gala, która odbyła się w łódzkim EC1 a zwieńczona została kameralnym koncertem „Queen Symfonicznie”. Baza noclegowa dla Delegatów, Konwent Prezesów w Łódzkiej Izbie Lekarskiej, techniczna organizacja Zjazdu, oprawa i logistyka, właściwa – z wyjątkiem elektronicznych urządzeń do głosowań, które pierwszego, piątkowego dnia zgromadzenia zawieszały się regularnie i systemowo, doprowadzając do wielu napięć i nieporozumień. Niepotrzebnie. W sobotę działały już lepiej. Pochwalić również należy Doktora Klaudiusza Komora, wiceprezesa NRL, wybranego na Przewodniczącego Zjazdu, który w sprawny i transparentny sposób przeprowadził obrady. I, pomimo licznych przeszukiwań zasobów na twardym dysku w mojej głowie, na tym muszę pochwały zakończyć. A, przepraszam, raz jeszcze z moich ust na forum wybrzmiała publiczna pochwała i słowa uznania dla prezesa NRL, Doktora Łukasza Jankowskiego, który zaapelował o niezamykanie dyskusji, o co sekundę wcześniej rozgorzała potężna awantura zjazdowa. Zachował się zatem – podkreśliłem – jak mąż stanu, a tego oczekuje się właśnie od prezesa.
     Ale od początku – a o tym za chwilę. Gros, a jak pokazały głosowania, zdecydowana większość Delegatów już na początku Zjazdu Nadzwyczajnego odniosła wrażenie, graniczące niemal z pewnością, że pewna grupa działaczy będąca obecnie u władzy przyjechała do Łodzi z „gotowcami” regulaminu wyborów, regulaminów komisji wyborczych i Kodeksu Etyki Lekarskiej, aby zrobić z Delegatów bezmyślne maszynki do głosowania.
     W skrócie: dajemy wam, według nas, własny i korzystny dla nas produkt, a wy bez żadnej refleksji, dyskusji, debaty, rozmów, uwag i opinii podniesiecie ręce i go przegłosujecie. Najlepiej jeszcze skracając Zjazd z trzech dni do kilku godzin, gdyż – jak kuluarowo słyszano – powstał taki plan.
     Aby zrealizować ten cel, wysłano do boju (a może sami się wysłali?) pretorian, którzy już teraz zapisali się w historii samorządu, niestety czarnej i autorytarnej, jako wybitne przykłady antydemokracji. Otóż już w piątek, na samym początku części roboczej Zjazdu, gdy dopiero co przeszliśmy do punktu związanego z wyborami i regulaminami wyborów oraz komisji wyborczych, i to przed jakąkolwiek zaplanowaną na Zjeździe dyskusją (osobny punkt Zjazdu), Delegat a jednocześnie prezes jednej z największych izb lekarskich północnej Polski złożył wniosek formalny o zakończenie dyskusji przed jakąkolwiek dyskusją. Nie w trakcie, nie w połowie tylko przed. Nastała ciężka konsternacja, najpierw krótka wymowna cisza, potem wrzawa i okrzyki: hańba, hańba! Na twarzach, w zasadzie większości Delegatów, co widać było wyraźnie, zarysowało się pytanie: „po co my tu w ogóle na trzy dni przyjechaliśmy? Prawie 450 lekarzy i lekarzy dentystów z całego kraju? Czy ktoś z nas robi działaczy umysłowo niepełnosprawnych? Czy może ktoś nas obraża?” Szybka mobilizacja. Głosowanie. I Zjazd, w całej swej mądrości, oczywiście miażdżącą większością głosów odrzucił ten kuriozalny wniosek. I znowu konsternacja – teraz po drugiej stronie.
     Czy tak powinna wyglądać praca zjazdowej Komisji Uchwał i Wniosków? Bez refleksji i bez, nawet, chęci pochylenia się nad propozycjami? Wyraźnie było to widać drugiego dnia Zjazdu, gdzie procedowano nowy Kodeks Etyki Lekarskiej. Zgłoszono aż 53 poprawki. Komisja znowu zdecydowaną większość zarekomendowała negatywnie. Zjazd nie dał się jednak nabrać, większość poprawek przyjęto, tworząc sensowny dokument.
     O ostatnim przedzjazdowym posiedzeniu NRL i zerwaniu jego kworum w połowie trwania, opowiem już Państwu niebawem, w następnym „Słowie”.
     Czy idąc za Shakespear’em „źle się dzieje w państwie duńskim?”, odpowiedź jest słodko gorzka. Z naciskiem na gorzka.

     Z koleżeńskim pozdrowieniem,
     Wojciech Kaatz


     Z dużą satysfakcją oddaję w Państwa ręce najnowsze wydanie naszego Meritum, w którym poruszamy kluczowe kwestie związane z 16. Nadzwyczajnym Krajowym Zjazdem Lekarzy, który odbył się w Łodzi w dniach 16-18 maja 2024 r. i poświęcony był nowelizacji Kodeksu Etyki Lekarskiej oraz Regulaminowi Wyborów Samorządu Lekarskiego. Ostatnia nowelizacja KEL miała miejsce w Toruniu w 2003 r. Od tego czasu zmieniło się bardzo wiele w praktyce lekarskiej, zmieniła się wiedza oraz możliwości terapeutyczne. Pojawiły się też nowe problemy do rozwiązania. Nawiązują do tego teksty niniejszego numeru.
     Jednym z tematów było zagadnienie uporczywej terapii. Współczesna medycyna stoi przed wieloma wyzwaniami, a jednym z nich jest umiejętność znalezienia równowagi pomiędzy troską o życie pacjenta a poszanowaniem jego godności, komfortu czy światopoglądu. Uporczywa terapia, czyli leczenie podtrzymujące życie mimo braku realnych szans na poprawę stanu zdrowia pacjenta, często prowadzi do niepotrzebnego cierpienia.
     Dlatego bulwersujące są doniesienia o aresztowaniu! lekarza anestezjologa, który zaprzestał uporczywej terapii u pacjenta, który nie rokował szans na przeżycie. W dodatku wg doniesień prasowych lekarz ten został zgłoszony do prokuratury przez innego lekarza mimo, że wszelkie fachowe opinie stwierdzają, że postąpił on prawidłowo.
     Konieczne jest, abyśmy jako środowisko medyczne zrozumieli, że w pewnych sytuacjach dalsze prowadzenie takiej terapii nie tylko nie przynosi korzyści, ale wręcz szkodzi pacjentowi niezależnie od światopoglądu. Dlatego musimy wprowadzić jasne zasady i procedury, które umożliwią podejmowanie decyzji o zaprzestaniu uporczywej terapii. Decyzje te powinny być podejmowane w oparciu o najlepszą wiedzę medyczną, z poszanowaniem woli pacjenta oraz we współpracy z jego rodziną.
     Pani Minister Zdrowia Izabela Leszczyna w swoim wystąpieniu na KZL obiecała nam wprowadzenie systemu no-fault. Trzymamy za słowo!
     Bez tego biorąc pod uwagę restrykcyjne prawo traktujące lekarzy jak przestępców, nie możemy liczyć na poświęcenie lekarzy i ich rodzin, gdyż obecne prawo za błędy rodziców lekarzy karze także ich dzieci. Jest to dla mnie chore!
     Wiem, to brzmi okrutnie, ale lekarze są ludźmi; dlaczego jedni mają poświęcać się wbrew zdrowemu rozsądkowi, w imię wyższych idei, kiedy władze i pacjenci nie doceniają tego i liczą na to, że zawsze można zrzucić odpowiedzialność na lekarza, który mimo starań staje się ofiarą chorego systemu.
     W obecnym numerze zgodnie z ustaleniami poczynionymi z Radą Programową Meritum oraz ORL drukujemy spis treści ostatniego numeru w wersji elektronicznej oraz artykuł „Wspomnienie o dr. Bohdanie Dowborze”.
     Jeśli ktoś z czytelników chciałby zabrać głos w tej sprawie zapraszam na łamy „Meritum”.


Delegatura ze Włocławku

     Pewnie się Państwo zastanawiacie czym takim wsławił się dr Dariusz Kutela, że właśnie jego nazwisko w tytule mojego artykułu się znalazło. Otóż, aby ktoś personalnie znalazł się w tytule artykułu musi dokonać jakiegoś niecodziennego czynu, musi się czymś wyróżnić z większego grona.

     No to od początku.
     W dniach 17-18.05 2024 roku odbył się XVI Nadzwyczajny Zjazd Lekarzy. Został zwołany w trzech celach: ustalenie nowego Regulaminu wyborów, nowego Regulaminu Komisji Wyborczych i nowego Kodeksu Etyki Lekarza. Projekty opracowane przez odpowiednie zespoły były wprawdzie rozesłane wcześniej do delegatów, ale podlegając ciągłym modyfikacjom swój ostateczny kształt uzyskały kilkanaście dni przed Zjazdem. Nie ma co ukrywać, że większość nadsyłanych przez delegatów poprawek w ostatecznym projekcie nie została uwzględniona, a ich treść nie była przedstawiona innym delegatom. Przyjeżdżając więc na Zjazd nie wiedzieliśmy, kto jakie poprawki zgłosił, czy zostały uwzględnione, nie przekazano ich też do zjazdowej Komisji Uchwał i Wniosków, aby przedstawiła je Zjazdowi. Doprowadziło to do sytuacji, że na samym Zjeździe do Komisji wpłynęło kolejnych kilkadziesiąt propozycji poprawek.

     Zapytacie Państwo jaka w tym rola dr Kuteli?
    Już wyjaśniam.
    Po rozpoczęciu obrad dr Jacek Kotuła, Przewodniczący Krajowej Komisji Wyborczej, przedstawił projekt nowego Regulaminu Wyborów. Po ogłoszeniu przez Przewodniczącego Zjazdu, dyskusji nad tym projektem, wystąpił dr Dariusz Kutela i zgłosił wniosek formalny o przyjęcie projektu bez dyskusji.

     Dla wyjaśnienia: wniosek taki musi być przegłosowany natychmiast, a jego przyjęcie spowodowałoby sytuację, że delegaci nie mogą dyskutować nad przedłożonym projektem. Prawdą jest, że zgłoszone poprawki będą przedstawione przez Komisję Uchwał i Wniosków (KUiW), ale w takim trybie na temat zgłoszonej poprawki może wypowiedzieć się tylko przedstawiciel KUiW i wnioskodawca. Nikt z sali, z grona Delegatów nie może zabrać głosu, skomentować tekstu poprawki czy zadać pytania. Czyli zwołano w jedno miejsce prawie pięciuset lekarzy z całej Polski tylko po to, aby grzecznie, bez dyskusji podnieśli rękę. Ta czysta kpina z Naszego Samorządu i demokracji wywołała huragan sprzeciwów poparty okrzykami „hańba”. W efekcie zgromadzenie odrzuciło ten haniebny wniosek a dyskusja stała się faktem.
     Trzeba zdać sobie sprawę, że dr Kutela nie wystąpił z tą propozycją jako swoją własną, jednoosobową. Jako Prezes jednej z największych Izb, Gdańskiej Izby Lekarskiej, jest przedstawicielem kilku tysięcy lekarzy i lekarzy dentystów. Ale przede wszystkim wystąpił jako przedstawiciel grupy, która sama nazywa siebie „Samorządem Przyszłości”, a na której czele stoi Pan Prezes Łukasz Jankowski.

     W tym miejscu trzeba się zastanowić jaki był cel tego postępowania. Co takiego chciano osiągnąć i jakie zapisy w projekcie były tak ważne, by dopuścić się takiego, nie bójmy się tego nazwać po imieniu, bezczelnego i haniebnego zamachu na samorządność lekarzy.
     Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zapisów, który wzbudził gorącą dyskusję, było zniesienie parytetów dla Delegatur w wyborach do Okręgowych Rad Lekarskich. Czyli de facto doprowadzenie do sytuacji, że w Okręgowej Radzie zasiądą tylko przedstawiciele regionu centralnego, stolicy województwa czy dużych miast, często akademickich. Przedstawiciele regionów peryferyjnych byliby zupełnie odcięci od władz okręgowych, nie zorientowani w pracy Rady, a Rada bez wiedzy o problemach małych ośrodków. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że inne problemy mają pracownicy uczelni, inne lekarze dużych szpitali, a jeszcze inne lekarze pracujący w małych, wiejskich placówkach. Inne pracownicy, inne właściciele placówek medycznych. W proponowanej sytuacji dokonałaby się stopniowa centralizacja władzy i całkowite marginalizowanie lekarzy mieszkających na peryferiach Okręgowej Izby. Była kolejna próba ograniczenia i marginalizacji Samorządu przez tych, „którzy wiedzą lepiej”. Tłumaczenie, że to nie był zamach na Delegatury było kpiną ze zdolności delegatów do logicznego myślenia i zwykłym eufemizmem. Delegatury same by zniknęły z mapy naszych placówek jako nieistotne, niezorientowane i nie mające nic do gadania. Czyli do płacenia składek to wszyscy, ale do rządzenia, to tylko my. Dzięki kilkugodzinnej dyskusji zjazdowej udało się przedstawić wszystkie wady tego pomysłu, a rozsądek i demokracja wygrały. Zjazd swą decyzją przywrócił do Regulaminu parytety dla Delegatur.
     Innym kontrowersyjnym zapisem była propozycja dopuszczająca wybory w II turze tylko w postaci wyborów elektronicznych. Czyli jeśli w regionie, mimo możliwości głosowania osobistego, korespondencyjnego i elektronicznego, nie odbędą się wybory z powodu małej frekwencji, druga tura będzie możliwa tylko jako głosowanie elektroniczne. Wydaje się to karkołomnym pomysłem, bo jak utrudnienie głosowania poprawi frekwencję? Nie widać tu logiki, gdy przy problemach z ilością głosujących pozbawia się ich możliwości głosowania we wszystkich trzech formach. Według wielu delegatów, doprowadzi to do wykluczenia części członków zgromadzenia wyborczego, lekarzy którzy nie będą potrafili, albo nie będą mogli skorzystać z takiego sposobu głosowania.
     Głównym argumentem za głosowaniem tylko elektronicznym w II turze były koszty głosowania korespondencyjnego. No cóż, koszty będą jeszcze niższe, gdy zrezygnujemy z wyborów w ogóle a całą władzę oddamy komuś „kto wie lepiej”. Niestety te pozamerytoryczne argumenty przekonały większość zjazdową i propozycja tylko głosowania elektronicznego pozostała w Regulaminie.

     Trzecią bardzo ważną sprawą była propozycja zmian w regulaminie wyborów Sędziów i Zastępców Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Do tej pory ustępujący Rzecznik i Przewodniczący Sądu mieli prawo zgłosić kandydatów do nowego składu maksymalnie w zakresie 50% tego składu z lekarzy nie będących delegatami na Zjazd. W nowej formie zaproponowano by to prawo rozszerzyć do 100% składu tych organów. Doprowadziłoby to do sytuacji, gdzie cały skład biur Rzecznika i Sądu mógłby być złożony z lekarzy wskazanych przez ustępujące władze, nie będących delegatami na Zjazd. Ta propozycja mogłaby doprowadzić, że zasiadaliby w tych organach tylko lekarze nominowani, nie poddani procesowi wyborczemu w okręgach. Czyli znowu ograniczenie demokracji w Samorządzie i wzmocnienie władzy tych, „którzy wiedzą lepiej”. Z niedawnej historii doskonale wiemy, co znaczy niezależny wymiar sprawiedliwości. W swej roztropności Zjazd taki projekt odrzucił. junior master
     Pozjazdowe reminiscencje wzbudziły we mnie wspomnienia zamierzchłych czasów, których duża część członków „samorządu przyszłości” najzwyczajniej nie pamięta. Czasy, gdy w tajemnicy, w zaciszu domowym, zaczytywaliśmy się powieścią Georgea Orwella „Folwark zwierzęcy”. Niestety, najczęściej cytowane powiedzenie „równi i równiejsi” znowu zaczyna mieć realne znaczenie. Znowu ONI chcą wiedzieć lepiej, co jest dobre dla NAS. To smutna refleksja, bo 30 lat robiliśmy wszystko by tamta rzeczywistość nigdy nie wróciła, by następne pokolenia czytały tę powieść z takim samym zadziwieniem jak patrzą na kartki na mięso czy oglądają film „Miś”. W obecnej sytuacji istnieje realne ryzyko, że jeśli nie będziemy czujni, jeśli odpuścimy, to ta rzeczywistość wróci. W swoim poprzednim artykule „Przyszłość czyli przeszłość” (Meritum 04/2023) pisałam, że ta gloryfikowana przyszłość jakoś dziwnie upodabnia się do przeszłości. Ostatni Zjazd niestety pogłębił to wrażenie. Rzadko to mówię, ale w tej sytuacji wolałabym jednak nie mieć racji. junior master
junior master     Podczas ostatniego 16. Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Lekarzy uchwalono nowelizację Kodeksu Etyki Lekarskiej, która wprowadza nowe zapisy dotyczące wykorzystania sztucznej inteligencji (SI) w medycynie. Nowe regulacje mają na celu zapewnienie, że rozwój technologiczny idzie w parze z etycznymi standardami, które są fundamentem praktyki lekarskiej. Włączenie SI do Kodeksu Etyki Lekarskiej otwiera nowy rozdział w funkcjonowaniu środowiska lekarskiego, wywołując szereg istotnych zmian i wyzwań.
     Sztuczna inteligencja znajduje coraz szersze zastosowanie w medycynie, od diagnozowania chorób po personalizowane terapie. Systemy SI mogą analizować ogromne ilości danych medycznych w krótkim czasie, co umożliwia szybsze i bardziej precyzyjne wykrywanie schorzeń. Przykładem może być zastosowanie algorytmów w diagnostyce obrazowej, gdzie SI wspomaga radiologów w wykrywaniu wczesnych stadiów nowotworów czy zmian patologicznych w tkankach.
     Wprowadzenie SI do praktyki medycznej nie tylko zwiększa efektywność pracy lekarzy, ale również może prowadzić do poprawy wyników leczenia pacjentów. Dzięki analizie dużych zbiorów danych, SI jest w stanie wskazać najbardziej skuteczne metody leczenia dla poszczególnych pacjentów, co jest kluczowe w dobie medycyny spersonalizowanej.
     Nowelizacja Kodeksu Etyki Lekarskiej podkreśla konieczność zachowania wysokich standardów etycznych przy korzystaniu z technologii SI. Lekarze muszą pamiętać, że odpowiedzialność za decyzje terapeutyczne nie może być przenoszona na systemy komputerowe. SI ma służyć jako narzędzie wspomagające, a nie zastępujące profesjonalny osąd lekarza. W związku z tym, lekarze powinni być świadomi ograniczeń technologii oraz możliwości wystąpienia błędów w analizie danych przez systemy SI.
     W nowelizacji zawarto również zapisy dotyczące ochrony danych pacjentów. Zastosowanie SI wiąże się z przetwarzaniem dużych ilości informacji medycznych, co stwarza ryzyko naruszenia prywatności. Lekarze muszą zapewnić, że dane pacjentów są odpowiednio zabezpieczone i wykorzystywane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi.
     Wprowadzenie SI do praktyki medycznej wymaga także dostosowania edukacji medycznej. Lekarze muszą być odpowiednio szkoleni, aby umiejętnie korzystać z technologii SI i interpretować wyniki przez nie generowane. Oznacza to konieczność wprowadzenia nowych programów szkoleniowych i kursów doszkalających, które przygotują lekarzy do pracy w nowym, technologicznym środowisku.
     Sztuczna inteligencja zmienia również model współpracy w zespołach medycznych. Wdrożenie SI wymaga interdyscyplinarnej współpracy pomiędzy lekarzami, informatykami, a także specjalistami od ochrony danych. Współpraca ta jest kluczowa dla skutecznego i bezpiecznego wykorzystania technologii w medycynie.
     Nowelizacja Kodeksu Etyki Lekarskiej wprowadzająca zapisy dotyczące sztucznej inteligencji to krok w kierunku przyszłości medycyny, gdzie technologia i etyka muszą iść w parze. SI ma ogromny potencjał do poprawy jakości opieki zdrowotnej, jednak jej wprowadzenie wymaga świadomego i odpowiedzialnego podejścia. Lekarze muszą pozostać czujni i dbać o to, aby nowoczesne technologie były wykorzystywane zgodnie z najwyższymi standardami etycznymi, z korzyścią dla pacjentów i całego środowiska medycznego. junior master
junior master     Czy mogłaby to być pozjazdowa rozmowa o Kodeksie Etyki Lekarskiej? Mogłaby, ale jak się rozejrzę wokół, to raczej nie jest, mimo długiej i merytorycznej debaty delegatów. Dlaczego? Nowe – stare przepisy, mimo wszystko, poprawiają niewiele, ale tak naprawdę, co niby miałyby wnieść nadzwyczajnie odmiennego. Pierwotny spór między frazami „powinien” vel „ma obowiązek” to nie jest rewolucja normy etycznej. To może nawet dobrze. Dlatego warto świętować kompromis różnych punktów widzenia. Ten moment był szczerze wzruszający. I będzie miał wielu ojców.
    Czy mogłaby zatem poruszyć koleżanki i kolegów, nie będących działaczami izbowymi, dyskusja o zasadach głosowania w kolejnych wyborach lekarskich? Mogłaby, gdyby zainteresowanie elekcją było wyższe niż kilkanaście procent. Ułatwienie procesu wyborczego, poprzez budowę aplikacji elektronicznej, to przecież tylko wstęp. Ale jaki mocny! Poza kręgiem rozważań pozostaje wciąż celowość. Slogany z 1989 roku nie trafiają już do wyborców. Nie poruszają mas, albo poruszają negatywnie. Samorząd nie aktywizuje młodych. Krzyżyk stawiany w telefonie nie zastępuje programu na przyszłość. Dokąd zatem zmierzamy? Czy izba to trampolina karier? Co robić, by być skutecznym w procesie legislacji? Czy samorząd powinien stawiać na docelową jedność poglądów, która, jak do tej pory, była, jest i… – zaryzykuję – będzie, nieosiągalna?
     Teatralno-filmowo-wystawienniczy rok rozpocząłem bardzo intensywnie. W ciągu czterech miesięcy obejrzałem kilkadziesiąt spektakli, koncertów, filmów i wernisaży. Jak nigdy wcześniej czasy są takie, że w głowie może się zakręcić od propozycji repertuarowych, jakimi sypią, niczym z rękawa obfitości, placówki kultury i sztuki. Przy większości postawiłem sobie plus, mniejszy większy, ale plus zachwytu, dobrze wydanych pieniędzy, czasu, który warto było poświęcić, mimo coraz cięższej pracy z pacjentami i pędu domowych spraw. Starość goni wszystkich, także najmłodszych. Ten oczywisty fakt, tak bardzo zaskakuje następne pokolenie, że niepostrzeżenie zaczyna zachowywać się tak jak ci, których z taką werwą krytykowali. Czas – straszny lekarz, każdego wpędzi w chorobę niepamięci słów, których się wstydzi, zastępując je nowymi, godnymi uśmiechu wywodami o zepsutej młodzieży. To mnie zawsze porusza, gdy „nie pamięta wół, jak cielęciem był”.
     W ciągu dwóch lat sprowadziłem pisanie felietonów do recenzji teatralnych. Nie jest mi z tym źle. Wybór spektaklu opieram na odczuciu, że jakaś cząstka inscenizacji dotyka spraw środowiska lekarskiego. Taki pretekst do podtekstu. Prawda jest jednak taka, że o każdej sprawie można opowiadać z poziomu medycyny i jej organizacji, bo zawsze znajdzie się wspólny mianownik rozpoznań lub terapii. Najczęściej biorę na tapetę przedstawienia oglądane przed chwilą, z programem leżącym na biurku i czekającym na katalogowy numer. Tak jest najłatwiej. Świeża pamięć, nowe skojarzenia, porównania z przeszłością, szybki przegląd podobnych tematów i scen. Gotowiec. Godzina i tekst może być wysłany do wydawcy. Zaczynamy?
     Teatr Ateneum w Warszawie wywołałem całkiem niedawno w Gazecie Lekarskiej. Wówczas z dużą euforią, którą teraz odebrał mi dramat Hanocha Levina „Wzrusz moje serce”. Publiczności było po brzegi, ale w mojej percepcji, porywające recenzje prasowe, niestety legły w gruzach. Znane nazwiska nie pociągnęły słabego scenariusza. Łukasz Simlat się zmęczył. Julia Kijowska, mimo rozdwojenia ról, nie zbudowała postaci aż do końca, swój fragment udźwignął jedynie Grzegorz Damięcki. I perkusista. Walenie w bęben było najbardziej porywające, ale czy wzruszające?
     Weźmy coś innego. „Król Lear” Szekspira w Narodowym z Janem Englertem. Recenzje skrajnie złe. Publiczność po brzegi. Owacja. Spektakl nie tak zły, jak go obsmarowali i nie tak dobry, żeby wstać. Ale zawsze to lepiej niż „Wieczór Trzech Króli” na tej samej scenie, gdzie wszystko było cudne – scenografia, kostiumy, tekst, gra aktorska i muzyka, a inscenizacja okazała się katastrofą. Zawiódł znany reżyser. Zabrakło spoiwa, choć tak świetnie zaplanowano pojedyncze rozwiązania.      Co zatem wzrusza moje serce w przeddzień teatralnego lata i po obradach Krajowego Zjazdu Lekarzy w Łodzi? Naiwna wiara, że autor, reżyser i aktor nie zawiodą, dając z siebie wszystko, by było warto wstać lub głosować. Z aplikacją lub bez. Nie dlatego, że powinienem, czy mam obowiązek, ale dlatego, że znam ideę gry, na którą patrzę. junior master
junior master      W sobotę 18 maja odbyło się w siedzibie KPOIL kolejne interdyscyplinarne szkolenie zorganizowane przez Komisję Doskonalenia Zawodowego i Kształcenia pt.: „Praktyczne aspekty leczenia bólu”. Poprowadziła je Pani Dr Anna Łotowska-Ćwiklewska, specjalistka anestezjologii i intensywnej terapii, lekarka hospicjum domowego oraz jedna z trojga lekarzy w Polsce (i ok. 140 na świecie) z certyfikatem European Diploma in Pain Medicine przyznawanym przez European Pain Federation. Kieruje ona w Białymstoku pierwszą w Polsce interdyscyplinarną Poradnią Leczenia Bólu „Nie musi boleć” i od kilku lat szkoli personel medyczny w zakresie leczenia bólu. junior master
     To był ważny i jakże potrzebny temat. Bardzo dobra atmosfera, pełna frekwencja, inspirująca prelegentka składają się na świetny rezultat spotkania. Usystematyzowaną wiedzę na pewno będziemy przekładać na działania w codzienności lekarskiej. Nie uciekniemy od cierpienia, ale może nie musi (aż tak) boleć... junior master
junior master junior master      W niniejszym artykule proponuję spojrzeć na proces leczenia jako na proces decydowania. Lekarze i lekarki decydują o wyborze sposobu leczenia, zlecają dodatkowe badania, przepisują leki i tak dalej. Te decyzje, podobnie jak decyzje profesjonalistów w innych dziedzinach życia (sędziów, nauczycieli, policjantów), są oceniane przez ich odbiorców, czyli – w tym przypadku – pacjentów. Jednym z ważnych aspektów tej oceny jest sprawiedliwość.
     Potocznie często utożsamia się sprawiedliwość decyzji z tym, na ile jest ona dla jej odbiorcy korzystna. Widać to wyraźnie na przykładzie oceny sprawiedliwości wyroku sądu. Powszechnie zakładamy, że sprawiedliwy wyrok w naszej własnej sprawie to taki, którego treść jest dla nas korzystna. Nawet w sytuacji, w której wiemy, że zawiniliśmy, będziemy oczekiwać łagodniejszych sankcji, zaś konsekwencje surowsze, niż te, których się spodziewaliśmy, często uznajemy za niesprawiedliwe.
     W naukach społecznych, które reprezentuję, odróżnia się jednak dwa typy czy raczej dwa wymiary sprawiedliwości: tzw. sprawiedliwość dystrybutywną (rozdzielczą) oraz sprawiedliwość proceduralną. Ta pierwsza odpowiada właśnie naszej ocenie treści decyzji, przysłowiowo – wielkości kawałka tortu, który przypadł nam w udziale. W kontekście podatków kluczowy będzie poziom opodatkowania – zbyt wysoki uznamy za niesprawiedliwy. W kontekście leczenia – za sprawiedliwy uznamy zapewne dostęp do lekarza oraz kolejnych zasobów (terapii, badań, sprzętu, szpitala) w rozsądnym terminie.      Drugi typ sprawiedliwości dotyczy naszej subiektywnej oceny tego, jak zostaliśmy potraktowani przez osobę decydującą w naszej sprawie. Na takie subiektywne poczucie, że zostaliśmy potraktowani sprawiedliwie, składają się cztery elementy:
     1. głos – poczucie, że mieliśmy okazję przedstawić własne zdanie w danej sprawie, nawet jeśli ostatecznie nie zostało ono wzięte pod uwagę;
     2. szacunek – poczucie, że osoba decydująca w naszej sprawie traktowała nas z godnością. W praktyce może to oznaczać korzystanie ze zwrotów grzecznościowych, kontakt wzrokowy i inne społecznie uznane przejawy wzajemnego szacunku;
    3. bezstronność – poczucie, że osoba decydująca nie kierowała się żadnymi uprzedzeniami, ale starała się podjąć decyzję zgodnie z kryteriami obowiązującymi wszystkich;
     4. zrozumienie – poczucie, że decyzja jest dla nas zrozumiała, że wiemy, co mamy dalej robić 1.
     Liczne badania z zakresu psychologii społecznej i socjologii pokazują jasno, że ludzie generalnie wolą uzyskiwać korzystne dla siebie decyzje, ale rozumieją, że nie zawsze jest to możliwe. Potrafią zaakceptować nawet niekorzystną dla siebie decyzję, jeżeli mają poczucie, że jest ona efektem sprawiedliwego procesu decyzyjnego. Co ciekawe, w niektórych przypadkach sprawiedliwe potraktowanie ma dla nas nawet większe znaczenie, niż ocena sprawiedliwości treści danej decyzji 2.
     Subiektywne poczucie sprawiedliwości – nawet w obliczu uznawanej za niekorzystną decyzji – niesie ze sobą liczne pozytywne skutki. Badania pokazują, że na przykład osoby zwalniane z pracy są mniej skłonne procesować się z pracodawcą, jeśli mają poczucie, że rozumieją powody swego zwolnienia i zostały potraktowane z szacunkiem. Potraktowani sprawiedliwie są też bardziej gotowi do podporządkowania się poleceniom Policji i orzeczeniom sądów 3.
    Sprawiedliwość proceduralna to także jeden z ważnych powodów, dla których ludzie lepiej oceniają i silniej akceptują ugody mediacyjne od rozstrzygnięć sądowych – te 12 3/2024 OKIEM ETYKA Meritum pierwsze ze swej natury stwarzają im znacznie większe pole do zabrania głosu i przedstawienia własnego stanowiska.
     Sprawiedliwe potraktowanie ma znaczenie dla pacjentów także w kontekście leczenia. Jasne jest, że każdy człowiek zasługuje na potraktowanie z szacunkiem; jest to wartość autoteliczna, sama w sobie. Warto jednak zwrócić uwagę, że badania dokumentują szereg namacalnych korzyści związanych z traktowaniem pacjentów przez lekarzy z szacunkiem, zrozumiałym komunikowaniem diagnoz i innych decyzji, bezstronnością i wysłuchaniem ich zdania.
     Po pierwsze, tak potraktowani pacjenci są bardziej skłonni podporządkować się zaleceniom lekarzy;     Po drugie, poczucie sprawiedliwości u pacjentów ma pozytywny wpływ na przebieg leczenia – niekiedy niesie więc mierzalne korzyści zdrowotne. Przykładowo, w jednym z eksperymentów pozytywna reakcja na podanie placebo u pacjentów leczonych na zespół jelita drażliwego wzrosła z 44% do 62% gdy lekarz traktował ich „ciepło, z uwagą i zdecydowaniem” 4.
    Po trzecie, można założyć (choć nie znam prowadzonych na ten temat badań), że podobnie jak ma to miejsce w innych obszarach zawodowych, że pacjenci, którzy zostali – w swoim subiektywnym odczuciu – potraktowani przez lekarza sprawiedliwie, będą wykazywać większe zrozumienie dla ewentualnych błędów (rzeczywistych lub jedynie domniemanych) lekarza, i w związku z tym mniej skłonni do wchodzenia na drogę prawną.
    Współcześnie wszyscy jesteśmy coraz silniej wyczuleni na wszelką arbitralność i brak szacunku ze strony osób lub instytucji podejmujących decyzje w naszych sprawach. Niekiedy oczekiwania te zdają się iść zbyt daleko – czasem wszak decyzje trzeba podejmować szybko i nie starcza czasu na konsultowanie czy wyjaśnianie wszystkiego. Ostatnio mieliśmy z taką sytuacją do czynienia choćby w dobie pandemii. Jednak to coraz powszechniejsze oczekiwanie sprawiedliwego traktowania przez wszelkie zwierzchności (włącznie z rodzicami i nauczycielami...) to prosta konsekwencja procesu demokratyzacji, jaką nasz kraj przeszedł zaledwie nieco ponad trzy dekady temu. Poświęcenie chwili uwagi, by swą decyzję wyjaśnić czy wręcz uzasadnić i wysłuchanie pacjenta na pewno zaprocentują.


    Ustawą z 28 lipca 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1606), zostały wprowadzone do polskiego systemu prawnego regulacje, których celem jest zapewnienie zwiększonej ochrony dzieci przed przemocą i zapewnienie im właściwej pomocy – w przypadku skrzywdzenia.
    Nowelizacja ta potocznie nazywa się tzw. „ustawą Kamilka”. Nazwa ta pochodzi od bulwersującej sprawy ośmioletniego Kamila z Częstochowy, który został zakatowany przez partnera jego matki. Zdarzenie to miało miejsce w 2023 r. Mężczyzna kopał chłopca, oblewał wrzątkiem oraz sadzał na rozgrzanym piecu węglowym. Poparzone dziecko przez pięć dni konało na oczach pozostałych domowników. Chłopiec trafił do szpitala – jak się okazało – niestety za późno. Po kilku tygodniach Kamil zmarł.
    Przepisami z 28 lipca 2023 r. dodano do Ustawy z 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym i ochronie małoletnich (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 560) – dalej: upz – rozdziału 4b: „Standardy ochrony małoletnich”.
    Przepisy, dotyczące standardów ochrony małoletnich weszły w życie 15 lutego 2024 r. Mając na uwadze regulację ustawową, w myśl której podmioty zobowiązane do wprowadzenia standardów ochrony małoletnich mają sześciomiesięczny termin na wdrożenie regulacji, należy wskazać, że czas ten upływa 15 sierpnia 2024 r. Od tej daty, każdy podmiot, zobowiązany do stosowania standardów, ma obowiązek wprowadzenia w życie nałożonych obowiązków oraz procedur.

    Zgodnie z zapisami Ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym i ochronie małoletnich, zobowiązany do wprowadzenia Standardów jest m.in. każdy:
    1) organ zarządzający placówką medyczną, do której uczęszczają albo w której przebywają lub mogą przebywać małoletni;
    2) organizator działalności medycznej skierowanej do małoletnich.
    Celem, którym kierował się ustawodawca było nałożenie obowiązku wdrożenia standardów ochrony małoletnich na maksymalnie szeroki krąg podmiotów, których działalność można uznać za medyczną.
    Na mocy wprowadzonych regulacji, obowiązek wdrożenia Standardów mają m.in.: szpitale, kliniki, centra medyczne, środowiskowe centra zdrowia psychicznego, niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, lekarze, lekarze dentyści, pielęgniarki, położne, fizjoterapeuci, ratownicy medyczni, opiekunowie medyczni prowadzący indywidualną praktykę.

    Każdy podmiot, który pracuje z dziećmi zobowiązany jest posiadać ustalone procedury ochrony małoletnich przed krzywdzeniem. Procedury te przewidywać muszą zarówno środki ochrony o charakterze profilaktycznym, jak również te które są związane z podjęciem konkretnych działań zaradczych – np. zawiadomienie organów ścigania oraz zorganizowanie niezbędnej pomocy krzywdzonym dzieciom.
    Istotnym elementem standardów ochrony małoletnich są reguły, których celem jest zapewnienie bezpiecznych relacji między małoletnim dzieckiem a personelem danego podmiotu, wskazujące w szczególności zachowania niedozwolone wobec małoletnich.
    Dla przykładu wskazać można następujące obszary, które powinny zostać uwzględnione w regułach bezpiecznych relacji pomiędzy personelem podmiotu leczniczego/placówki medycznej a dzieckiem: kontakt fizyczny z dzieckiem, komunikacja werbalna z dzieckiem, kontakty bezpośrednie i online z dzieckiem poza placówką, czynności higieniczno- -pielęgnacyjne, dyscyplinowanie dziecka, relacje z rodzicami/opiekunami dziecka (patrz: Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, Standardy ochrony dzieci w placówkach medycznych, Warszawa 2023, s. 31.).
    W standardach ochrony małoletnich powinny zostać określone:

    a) zasady i procedura podejmowania interwencji w sytuacji podejrzenia krzywdzenia lub posiadania informacji o krzywdzeniu małoletniego (art. 22c ust. 1 pkt 2 upz);

    b) procedury i osoby odpowiedzialne za składanie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę małoletniego, zawiadamianie sądu opiekuńczego oraz w przypadku instytucji, które posiadają takie uprawnienia, osoby odpowiedzialne za wszczynanie procedury „Niebieskiej Karty” (art. 22c ust. 1 pkt 3 upz) osoby odpowiedzialne za przyjmowanie zgłoszeń o zdarzeniach zagrażających małoletniemu i udzielenie mu wsparcia (art. 22c ust. 1 pkt 7 upz).

    Procedura podejmowania działań interwencyjnych, powinna szczegółowo wskazywać w jaki sposób oraz jakiej osobie/podmiotowi zgłaszać podejrzenie krzywdzenia dziecka, a także powinna wskazywać sposób, w jaki podejmowana jest decyzja o podjęciu interwencji w przypadku podejrzenia krzywdzenia dziecka ze strony:
    • personelu podmiotu medycznego,
    • członków rodziny,
    • osób trzecich,
    • rówieśników

     Procedura powinna wskazać osobę odpowiedzialną za powiadomienie właściwych organów i instytucji o podejrzeniu krzywdzenia dziecka, podejrzeniu popełnienia przestępstwa, czy podejrzeniu przemocy domowej. Standardy Ochrony Małoletnich powinny zawierać także:
    • wymogi, dotyczące bezpiecznych relacji między małoletnimi, a w szczególności zachowania niedozwolone (tj. sytuacje zagrażające bezpieczeństwu i zdrowiu własnemu i innych, jakie zachowania są uważane za agresywne);
    • zasady korzystania z urządzeń elektronicznych z dostępem do sieci Internet;
    • procedury ochrony dzieci przed treściami szkodliwymi i zagrożeniami w sieci Internet oraz utrwalonymi w innej formie; (zasady zabezpieczania infrastruktury informatycznej, z której korzystają dzieci przed nieodpowiednimi treściami, w sytuacji gdy taka infrastruktura jest udostępniana dzieciom przez placówkę medyczną);
    • zasady ustalania planu wsparcia małoletniego po ujawnieniu krzywdzenia
     np. spotkania z psychologiem, pedagogiem, prowadzenie rozmów z rodzicami, w sytuacji gdy dany podmiot zatrudnia specjalistów mogących udzielić takiego wsparcia, zgłoszenie podejrzenia krzywdzenia do odpowiedniego organu/instytucji, wskazanie rodzicom/opiekunom miejsc, które świadczą pomoc specjalistyczną). Warto, aby w placówce medycznej i u organizatora działalności medycznej skierowanej do małoletnich została stworzona lista podmiotów, które udzielają wsparcia specjalistycznego i w razie potrzeby mogła zostać przekazana rodzicom/opiekunom. Podkreślenia wymaga, że zakres planu wsparcia powinien wynikać z możliwości placówki medycznej i organizatora działalności medycznej skierowanej do małoletnich (cyt. za P. Masłowska, Standardy ochrony małoletnich w podmiocie wykonującym działalność leczniczą, LEX/el. 2024).
    W standardach ochrony małoletnich powinien zostać określony sposób dokumentowania i zasady przechowywania ujawnionych lub zgłoszonych incydentów lub zdarzeń zagrażających dobru małoletniego (art. 22c ust.1 pkt 8 upz). Za dobrą praktykę uznane będzie wprowadzenie kart interwencji, zawierających: imię i nazwisko dziecka, dane osoby zgłaszającej krzywdzenie, opis zgłoszonego rodzaju krzywdzenia, opis działań podjętych w odpowiedzi na zgłoszenie.
    Standardy Ochrony Małoletnich powinny przewidywać także zasady ich wdrożenia, czyli odpowiednie przygotowania pracowników do stosowania Standardów.
     W konsekwencji powyższego, Ustawodawca nałożył obowiązek wyznaczenia osoby odpowiedzialnej za przygotowanie personelu do stosowania standardów. W praktyce oznacza to, że jeśli zatrudniamy pracowników, powinniśmy zadbać o przeszkolenie ich z tematyki objętej wdrożonymi u nas Standardami. Po przeprowadzeniu szkolenia, pracownicy powinni złożyć pisemne oświadczenie jego odbyciu.
     Aby wdrożone przez nas Standardy mogły w pełni funkcjonować, konieczne jest poinformowanie odbiorców o ich treści. Ustawa przewiduje pewne minimum – jeśli chodzi o sposób przekazania tych informacji.
     Minimalny zakres udostępniania i informowania o standardach to:
     • udostępnienie na stronie internetowej placówki medycznej i organizatora działalności medycznej skierowanej do małoletnich,
     • wywieszenie w widocznym miejscu w lokalu placówki medycznej i organizatora działalności medycznej skierowanej do małoletnich.

     Przepisy Ustawy nałożyły ponadto obowiązek przygotowania standardów ochrony małoletnich w wersji zupełnej oraz skróconej – czyli tej, przeznaczonej dla małoletnich. Wersja skrócona powinna zawierać informacje istotne dla małoletnich, dostosowane do ich wieku, potrzeb i zdolności percepcji.

    Do momentu wejścia w życie nowelizacji z 28.07.2023 r. istniał obowiązek sprawdzania danych osoby dopuszczanej do pracy lub do innej działalności w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym z dostępem ograniczonym.
     Od 15.02.2024 r. każda osoba, przed nawiązaniem z nią stosunku pracy lub przed dopuszczeniem jej do innej działalności, związanej z dziećmi musi:
     a) zostać zweryfikowana pod kątem, czy dane osoby są zamieszczone w Rejestrze z dostępem ograniczonym lub w Rejestrze osób, w stosunku do których Państwowa Komisja do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15 wydała postanowienie o wpisie w Rejestrze. Obowiązek sprawdzenia w/w danych spoczywa na pracodawcy. Po dokonaniu powyższej weryfikacji, pracodawca utrwala dane uzyskane z rejestru w formie wydruku i załącza do akt osobowych pracownika albo dokumentacji dotyczącej osoby dopuszczonej do innej działalności;

     b) przedłożyć informację z Krajowego Rejestru Karnego w zakresie przestępstw określonych w rozdziale XIX (Przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu) i XXV (Przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności), w art. 189a (handel ludźmi) i 207 (znęcanie się) Kodeksu karnego – oraz w ustawie z 29.07.2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1939 z późn. zm.) lub za odpowiadające tym przestępstwom czyny zabronione określone w przepisach prawa obcego. Otrzymaną informację pracodawca dołącza do akt osobowych;

     c) przedłożyć informację z rejestru karnego państwa obywatelstwa (dot. osób posiadających obywatelstwo innego państwa niż Rzeczpospolita Polska), uzyskiwaną do celów działalności zawodowej lub wolontariackiej, związanej z kontaktami z dziećmi. Jeżeli prawo państwa nie przewiduje wydawania informacji do celów działalności zawodowej lub wolontariackiej, związanej z kontaktami z dziećmi, przedkłada się informację z rejestru karnego tego państwa. Otrzymaną informację pracodawca dołącza do akt osobowych;

     d) złożyć oświadczenie o państwie lub państwach, w których zamieszkiwała w ciągu ostatnich 20 lat, innych niż Polska i państwo obywatelstwa, oraz jednocześnie przedłożyć pracodawcy lub innemu organizatorowi informację z rejestrów karnych tych państw uzyskiwaną do celów działalności zawodowej lub wolontariackiej związanej z kontaktami z dziećmi. Jeżeli prawo państwa nie przewiduje wydawania informacji do celów działalności zawodowej lub wolontariackiej związanej z kontaktami z dziećmi, przedkłada się informację z rejestru karnego tego państwa. Otrzymaną informację pracodawca dołącza do akt osobowych. Oświadczenie jest składane pod rygorem odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia. Składający oświadczenie jest zobowiązany do zawarcia w nim klauzuli: „Jestem świadomy odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia”;

     e) w przypadku gdy prawo państwa, z którego ma być przedłożona informacja, nie przewiduje jej sporządzenia lub w danym państwie nie prowadzi się rejestru karnego, osoba dopuszczana do pracy lub innej działalności składa pracodawcy lub innemu organizatorowi oświadczenie o tym fakcie wraz z oświadczeniem, że nie była prawomocnie skazana w tym państwie za czyny zabronione odpowiadające przestępstwom określonym w rozdziale XIX i XXV, w art. 189a i art. 207 Kodeksu karnego oraz w Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii oraz nie wydano wobec niej innego orzeczenia, w którym stwierdzono, iż dopuściła się takich czynów zabronionych, oraz że nie ma obowiązku wynikającego z orzeczenia sądu, innego uprawnionego organu lub ustawy stosowania się do zakazu zajmowania wszelkich lub określonych stanowisk, wykonywania wszelkich lub określonych zawodów albo działalności, związanych z wychowaniem, edukacją, wypoczynkiem, leczeniem, świadczeniem porad psychologicznych, rozwojem duchowym, uprawianiem sportu lub realizacją innych zainteresowań przez małoletnich, lub z opieką nad nimi. Oświadczenie dołącza do akt osobowych. Oświadczenie składane jest pod rygorem odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia. Składający oświadczenie jest zobowiązany do zawarcia w nim klauzuli następującej treści: „Jestem świadomy odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia”.

     Obowiązek wprowadzenia standardów ochrony małoletnich oraz weryfikacji personelu w rejestrach kontroluje wójt, burmistrz, prezydent miasta, starosta oraz marszałek województwa, w zakresie objętym właściwością rzeczową i miejscową tych organów. Podmiotem uprawnionym do kontroli wykonywania obowiązków wprowadzenia standardów ochrony małoletnich oraz sprawdzania zatrudnianych osób w rejestrach jest również Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia w zakresie swojej właściwości. W przypadku stwierdzenia naruszenia wskazanego obowiązku pracownicy NFZ przeprowadzający kontrole mają obowiązek niezwłocznego powiadomienia Policji lub prokuratury.

    Omawiane przepisy prawa, przewidują możliwość orzeczenia kary za niewykonywanie obowiązków w zakresie wprowadzenia standardów ochrony małoletnich oraz sprawdzenia personelu:

    • dopuszczenie osoby do pracy lub do innej działalności (np. staż, praktyki) bez sprawdzenia, czy dane osoby są zamieszczone w Rejestrze z dostępem ograniczonym lub w Rejestrze osób, w stosunku do których Państwowa Komisja do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15 wydała postanowienie o wpisie w Rejestrze, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 1000 zł;

    • dopuszczenie osoby do pracy lub do innej działalności (np. staż, praktyki) w przypadku posiadania wiedzy, że dane tej osoby są zamieszczone w Rejestrze, albo wiedząc, że dana osoba została prawomocnie skazana za przestępstwo określone w rozdziale XIX i XXV k.k., przestępstwo określone w art. 189a i 207 k.k. lub Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 1000 zł.;

    • niewykonanie obowiązku wprowadzenia standardów ochrony małoletnich podlega karze grzywny do 250 zł albo karze nagany. W razie ponownego stwierstwierdzenia niewykonania obowiązku wprowadzenia standardów ochrony małoletnich sprawca podlega karze grzywny nie niższej niż 1000 zł.;
    • dopuszczenie osoby do pracy lub do innej działalności (np. staż, praktyki) w przypadku posiadania wiedzy, że osoba ta ma obowiązek stosowania się do orzeczonego przez sąd zakazu zajmowania wszelkich lub określonych stanowisk, wykonywania wszelkich lub określonych zawodów albo działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. W razie skazania za wymienione przestępstwo sąd orzeka środek karny w postaci świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Wysokość tego świadczenia nie może przekroczyć 30.000 zł.

     Wprowadzenie Standardów Ochrony Małoletnich to kolejny obowiązek prawny, który obciąża każdy podmiot leczniczy i prowadzącego praktykę zawodową lekarza – jeśli ze świadczeń zdrowotnych, udzielanych przez te podmioty korzystać mogą małoletni. Standardy, muszą zostać wdrożone do 15 sierpnia 2024 r. Warto zapamiętać wskazaną powyżej datę, ponieważ przepisy prawa przewidują zarówno możliwość kontroli wdrożenia – przez zobowiązane do tego podmioty – Standardów jak również prawo do nakładania kar w przypadku stwierdzonych w tym zakresie uchybień.

    Nikt nie pyta o pełnione funkcje czy dział, szpitalne role zacierają się. W tym zespole liczy się zaangażowanie i odrobina muzycznego słuchu, a jedyny podział jaki obowiązuje to ten na głosy – soprany, alty, tenory i basy zajmują kolejne miejsca w sali prób, a konkretnie sali konferencyjnej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu. Jest piątek, zbliża się godzina 14, a to oznacza, że za chwilę rozpocznie się próba amatorskiego chóru szpitalnego, który w maju kończy dokładnie rok.
    Pomysł, żeby w szpitalu był chór zaświtał najpierw w głowie Roberta Mielcarka, koordynatora Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii, w którego życiu muzyka i śpiew były od zawsze ważne. Medyk gra na gitarze, śpiewa w kilku zespołach muzycznych. – Z naszą dyrygentką, Anią Różyńską, prowadzącą zespoły w różnym wieku znamy się od dawna, więc gdy pokończyły nam się różne wspólne, muzyczne projekty, pomyślałem, czemu nie rozpocząć takiego w moim miejscu pracy, w szpitalu na Bielanach? Pomyślałem, że skoro w kultowym serialu „Ostry dyżur” lekarze łapali oddech w przyszpitalnej drużynie koszykarskiej to my możemy mieć chór – śmieje się doktor Robert Mielcarek. Z pomysłem zawitał do kolegi – koordynatora hematologii Marcina Rymko, a potem wspólnie do dyrektorki szpitala, Sylwii Sobczak, która przyklasnęła pomysłowi, dając zielone światło do działania. I tak to się zaczęło.

    Początkowo miał to być chór lekarek i lekarzy, ale szybko okazało się, że potrzeby są znacznie większe i pomysł zmodyfikowano chór jest po prostu szpitalny, otwarty na każdą chętną osobę.
    – Nie trzeba znać nut, nie trzeba umieć śpiewać, po 25. latach pracy z zespołami wokalnymi dzieci i dorosłych wiem, że jesteśmy rozśpiewanym narodem i tu w szpitalu znajduję tego potwierdzenie – podkreśla Anna Różyńska, dyrygentka chóru WSZ w Toruniu, z zawodu skrzypaczka oraz organistka. Jak się dyryguje w tak zróżnicowanym zespole? – Nie ma podziałów wszyscy są po prostu chórzystami, nad którymi trzymam piecze, a zespół mi ufa i w wielkiej pokorze i z szacunkiem pochodzi do naszej pracy. Przyjęcie miałam po przyjacielsku, ze swojej strony daję z siebie wszystko wyciskają z chórzystów talenty, które bezwzględnie mają – zapewnia opiekunka chóru. – Realizują moje wskazówki związane z emisją głosu i interpretacją utworów.

     Próbkę możliwości szpitalnych chórzystów, a przede wszystkim panujący w zespole klimat poznałam dzięki zaproszeniu na jedną z kwietniowych prób. Pierwsze zaskoczenie – kilkanaście osób potrafi oddać dwie piątkowe popołudniowe godziny (sic!), żeby śpiewać. Drugie to panująca atmosfera. Czuć, że chórzystki i chórzyści to zgrana paczka ludzi, znajdująca w spotkaniach radość, oddech i wspólny muzyczny język.

     Żarty i pogaduchy kończą się, gdy dyrygentka daje sygnał do startu. Próba rozpoczyna się od rozgrzewki wokalnej – Jesteśmy niczym „pudła rezonansowe”, które trzeba pobudzić ćwiczeniami – śmieje się Anna Różyńska, podkreślając, że rozśpiewka jest tak samo ważna, jak rozgrzewka przed treningiem sportowym. Zespół płynnie przechodzi do części nutowej, zaczynając od meksykańskiego przeboju „La Cucaracha”. – Nie bójcie się śpiewać, wolę źle niż nic – dopinguje dyrygentka, podkreślając przy tym. – Rytm jest w muzyce podstawą, moi kochani. Tam są dwie pauzy…

     – Uczymy się najpierw w podziale na głosy –od Anny Różyńskiej dostaję krótką lekcję muzyki. – W dużym uproszczeniu soprany to główny głos, najczęściej mają podstawową linię melodyczną utworu. Soprany siadają i po prostu umieją zaśpiewać. Alty, basy i tenory jako głosy poboczne tworzą harmonie dla głosu głównego, jest im trudniej. Ich linia melodyczna nie jest oczywista. Największa frajda zaczyna się, gdy łączymy sekcje w jedną polifoniczną całość. To jest magia wielogłosowości.
     Żeby ułatwić przygotowanie, każdy z czterech głosów otrzymuje przed próbą przez WhatsAppa nagranie do ćwiczeń. Bywa i tak, że przed występami, sekcje skrzykują się, żeby ćwiczyć trudniejsze partie. Salą prób staje się wówczas przyszpitalna kaplica –podobno akustyka wnętrza idealnie nadaje się do tego.

     Ulubiony repertuar? – Stawiamy na różnorodność – przekonuje dyrygentka. I wymienia. – Są polskie standardy „Chodź pomaluj mój świat” zespołu „2 plus 1”, „Dni, których nie znamy” Marka Grechuty, wspomniana La Cucaracha, czy „Kolorowy wiatr” z filmu „Pocahontas”, „Fly me to the Moon” Franka. Sinatry. Są też bardzo ambitne utwory, z kanonu tzw. „medycznego” jak choćby „Will I” ze znanego musicalu Rent z 1966 r.
     Jak wyjaśnia opiekunka chóru musical zdobył szereg znaczących nagród w tym Pulizera i jest jednym z pierwszych dramatów poruszających temat choroby AIDS, narkomanii i nietolerancji. Jej autor, Jonathan Larson zmarł nagle w dniu premiery. Okazało się, że był chory na zespół Marfana i zmarł z powodu tętniaka aorty. Pomimo konsultacji w dwóch szpitalach nie wykryto u niego wcześniej tego schorzenia. Jego śmierć rozpoczęła badania nad tym zespołem chorobowym. – Rent był jego pierwszym musicalem – podkreśla Anna Różyńska. – Piosenka „Will I” jest śpiewana przez osobę z grupy wsparcia dla nosicieli wirusa HIV. Larson chodził na spotkania tej grupy, a słowa „czy utracę godność” były śpiewane przez rzeczywistego jej uczestnika.

    Zwieńczeniem prób są oczywiście występy przed szpitalną społecznością (choć nie tylko) – wielkanocne, bożonarodzeniowe z kolędowaniem czy z okazji szpitalnych wydarzeń np. wręczenia nagród. To właśnie podczas jednego z takich występów, siedząca wśród publiczności lekarka Weronika Wnuk-Lipińska, kardiolożka z Działu Diagnostyki Kardiologicznej poczuła, jak ważna w jej życiu była kiedyś muzyka. – Skończyłam pierwszy stopień szkoły muzycznej w klasie fletu poprzecznego. Słysząc chórzystów pomyślałam, że to coś dla mnie – przyznaje. Na próbę przyszła z potrzeby oderwania od szpitalnej codzienności. – Wejścia w inną rolę, niż lekarska – mówi.

    Dominika Perszke, psycholożka z Oddziału Klinicznego Psychiatrii Wieku Podeszłego jest w chórze, ponieważ jak mówi lubi być wśród ludzi. – A w tym stadzie czuję się bardzo dobrze – śmieje się, że dobrze jest wspólnie, w warunkach szpitalnych robić rzeczy zupełnie nieszpitalne.

    – Fajnie jest czuć, że z tego całego chaosu dźwięków i osobowości tworzy się wspaniała harmonia – dodaje Robert Mielcarek. – To jest też taka inna strona szpitala – nie tylko ciągły nawał pracy, pacjentów, dyżurów, problemów. Czuć, że przychodzimy do szpitala po coś więcej niż tylko do pracy. Przyjaźniej patrzy się na takie miejsce.